LNE 146 #1/2023

Cała branża beauty wraz ze sztabem prawników od kilku tygodni zastanawia się nad interpretacją nieprecyzyjnej ustawy o zakazie reklamy wyrobów medycznych przez „laików”. Tak niefortunnie nazwał ustawodawca przedstawicieli kosmetologii i kosmetyki. Są laikami na równi z klientami, którzy goszczą w ich gabinetach. Nic nie wiedzą, niczego nie umieją, same z nimi kłopoty.

Intencja, żeby w spotach telewizyjnych przebrany za medyka aktor nie namawiał społeczeństwa do zażywania rozmaitych leków – wydaje się bardziej zrozumiała niż zakaz komunikowania zabiegów medycyny estetycznej, sprzętu i specyfików do nich używanych w branży beauty. 

Być może wynika to z faktu, że z zawodem kosmetologa w naszym kraju jest pewien problem. I to mimo że od dwóch dekad kierunek kosmetologia istnieje na wielu polskich renomowanych uczelniach medycznych. Wykładają tam między innymi wybitni lekarze, nierzadko ci sami, którzy potem są pomysłodawcami takich ustaw. Chociaż na wydziałach kosmetologii edukują o laserach i wypełniaczach, później już wolą, aby absolwentki tego kierunku zajmowały się bezpiecznym masażem i depilacją woskiem. 

I choć biała kosmetyka wraca do łask, a masaże tkanek głębokich oraz stymulacja pewnych procesów w połączeniu z wszechstronną wiedzą na temat niesamowitych zdolności ludzkiego organizmu do samodzielnej rewitalizacji to przyszłość nowoczesnej kosmetologii, trudno uwierzyć, że odtąd usuwanie owłosienia laserem będzie mógł wykonywać jedynie lekarz. Kardiolog? Chirurg naczyniowy? A może emerytowany radiolog? O, przepraszam, w tej kolejce jest jeszcze stomatolog. 

Zawsze wydawało mi się – choć chyba byłam w błędzie – że medycy są od tego, by ratować ludzkie życie, a nie niwelować zmarszczki czy ujędrniać pośladki. Z wyłączeniem z tej nierównej dyskusji specjalistów wykonujących zabiegi typowo chirurgiczne i zaawansowane, z przerywaniem ciągłości skóry, a więc stricte medycyny estetycznej – co bezsprzecznie jest i powinno być domeną lekarzy. 

Czy intratne zajęcie, jakim jest spowalnianie procesów starzenia w klinikach urody, naprawdę jest warte tego, by kijem ustawy odganiać kosmetologów od foteli zabiegowych, po to by mieć je na wyłączność? 

Przypomina mi to powszechny zakaz gry w piłkę na osiedlach mieszkaniowych. Najlepiej, aby dzieci siedziały na ławkach i jadły cukierki. Po co mają biegać i w coś kopać, jeszcze się spocą i komuś okno wybiją, prawda?

Tymczasem w najnowszym LNE, tym wydrukowanym i w wersji online, które w ramach noworocznego prezentu od nas możecie TERAZ wyjątkowo korzystnie zaprenumerować, mamy jak zwykle udany mariaż obu światów – i medical beauty, i białej kosmetyki. Dzięki temu możemy zaoferować Wam wiedzę na najwyższym poziomie – świeżą, zgodną ze światowymi trendami i podaną z największą starannością. Bierzcie i czytajcie. I niech Wam idzie na zdrowie!

Agnieszka Keller

redaktor naczelna