Liczy się precyzja

Aby uruchomić skuteczne mechanizmy regeneracyjne i stymulację fibroblastów, nie wystarczą tylko powierzchowne nakłucia. Musimy dotrzeć do odpowiedniej głębokości skóry, gdzie rzeczywiście one się znajdują. 

 

LNE: Ostatnio coraz częściej słyszy się o tym, że manipulowanie kaniulą podczas zabiegów może prowadzić do nieprzewidzianych skutków, takich jak uszkodzenie struktur twarzy, w tym więzadeł. Czy rzeczywiście jest takie ryzyko? Jak oceniasz stosowanie kaniuli w praktyce?

Dr n. med. Izabela Załęska: Kaniula jest tępa, co znacząco zmniejsza ryzyko uszkodzeń. Oczywiście, jak w każdym zabiegu, chodzi o technikę. Pracując kaniulą, trzeba działać delikatnie, bez użycia siły. To podstawowy błąd, który niestety zdarza się w praktyce – zamiast szukać odpowiedniego miejsca podania produktu, niektórzy „przepychają” kaniulę przez tkanki, co może prowadzić do niepożądanych efektów. Technika powinna być precyzyjna i dostosowana do potrzeb pacjenta.

Istotnym elementem jest również kontrola za pomocą USG. To narzędzie pozwala na dokładne monitorowanie, na jakiej głębokości się znajdujemy i czy kaniula znajduje się w miejscu, w które chcemy zaaplikować preparat. Daje to nie tylko bezpieczeństwo, ale również pewność, że działamy precyzyjnie i zgodnie z planem terapeutycznym. Jeśli ktoś nie ma doświadczenia lub nie potrafi ocenić głębokości na podstawie palpacji, zdecydowanie polecam pracę pod kontrolą USG.

 

A co z więzadłami twarzy? Czy rzeczywiście manipulowanie kaniulą może prowadzić do ich uszkodzenia?

Teoretycznie jest to możliwe, ale w praktyce zdarza się rzadko. Uszkodzenie więzadła może nastąpić tylko w sytuacji, gdy struktura ta jest już bardzo osłabiona lub kiedy pracujemy z dużą siłą i bez odpowiedniej techniki. Więzadła twarzy są naturalnymi strukturami podtrzymującymi skórę i tkanki miękkie, a ich uszkodzenie rzeczywiście mogłoby prowadzić do niepo��ądanych efektów estetycznych, takich jak „opadanie” skóry. Przy odpowiedniej technice pracy kaniulą i braku nadmiernego nacisku ryzyko to jest minimalne. Z mojego doświadczenia wynika, że kaniula używana w sposób właściwy nie wyrządza szkód w obrębie więzadeł.

Nawet w przypadku więzadeł, takich jak więzadło oczodołowe, które jest odpowiedzialne za utrzymanie tkanki wokół oka, możemy bezpiecznie pracować przy użyciu kaniuli, o ile trzymamy się zasad technicznych. Natomiast każda technika ma swoje ograniczenia i musi być dostosowana do specyficznych potrzeb pacjenta oraz cech jego anatomii.

 

Czy możemy powiedzieć, że podawanie wypełniaczy kaniulą nadal jest bezpiecznym rozwiązaniem?

Zdecydowanie tak, pod warunkiem że kaniula jest używana prawidłowo. Nie powiedziałabym jednak, że istnieje jeden „złoty standard” dla wszystkich pacjentów. W medycynie estetycznej zawsze musimy indywidualnie podejść do każdego przypadku. Kaniula ma swoje zalety, takie jak minimalizacja ryzyka uszkodzeń naczyń krwionośnych i nerwów, jednak w niektórych sytuacjach lepiej sprawdzi się igła. Technika, którą wybieramy, musi być dostosowana do konkretnego pacjenta, a także do obszaru, w którym pracujemy. Dla przykładu, technika wektorowa, w której kaniula jest używana do podawania preparatu wzdłuż określonych linii, może być idealna w przypadku niektórych części twarzy, natomiast igła sprawdzi się lepiej tam, gdzie chcemy uzyskać bardziej precyzyjny efekt, np. w okolicy bruzd nosowo-wargowych czy wolumetrii okolic policzków lub skroni.

 

Skoro mowa o igłach, coraz częściej pojawiają się opinie na temat ich tępienia się podczas zabiegów, szczególnie w przypadku mezoterapii. 

Igły faktycznie tępią się w trakcie zabiegu, a to może mieć bezpośredni wpływ na jakość i efektywność procedury. Każde przejście igły przez skórę powoduje jej mikrouszkodzenia, co sprawia, że staje się mniej ostra. To, jak szybko igła traci swoje właściwości, zależy od kilku czynników: rodzaju skóry pacjenta, grubości naskórka oraz jakości samej igły. Skóra z grubsza warstwą rogową lub bardziej „zwarta” będzie tępić igłę szybciej.

Warto też zwrócić uwagę na rodzaj igły. Istnieją te lepszej jakości, mniej podatne na szybkie tępienie, ale nawet one po kilku wkłuciach mogą powodować mikrouszkodzenia tkanek. To z kolei może prowadzić do niepotrzebnej traumatyzacji, czego chcemy unikać. Dlatego w mojej praktyce dbam o regularną wymianę igieł w trakcie zabiegów, aby minimalizować ryzyko szarpania tkanek i zapewnić pacjentowi jak najlepsze efekty.

 

Co się dzieje, jeśli igła jest już tępa, a mimo to nadal się jej używa?

Używanie tępej igły wiąże się przede wszystkim z większą traumatyzacją tkanek. Zamiast gładko przechodzić przez skórę, igła zaczyna je „szarpać”, co może prowadzić do nadmiernego stanu zapalnego. Jest on naturalnym elementem procesów regeneracyjnych, ale nie chcemy go potęgować. Naszym celem jest uzyskanie kontrolowanego stanu zapalnego, który trwa od 48 do 72 godzin – wtedy mamy pewność, że uzyskujemy pożądane efekty bez nadmiernej stymulacji. W skrajnych przypadkach, jeśli igła jest bardzo tępa, może dojść do powstania mikroblizn, co jest niepożądane.

 

Ostatnio spotkałam się z opinią, że mezoterapia powoduje powstawanie mikrouszkodzeń i blizn w skórze. 

To nieprawdziwe stwierdzenie. Regularnie badam skórę pacjentów pod kontrolą USG i nie stwierdziłam żadnych blizn po prawidłowo przeprowadzonych zabiegach mezoterapii. W mezoterapii nie chodzi jedynie o działanie podanego preparatu, ale także o sam fakt nakłuwania skóry. Każde nakłucie wywołuje mikrouszkodzenie, które stymuluje uwolnienie czynników wzrostu. To właśnie one uruchamiają procesy regeneracyjne w skórze, co jest kluczowym elementem działania mezoterapii. W rzeczywistości to stymulacja, a nie bliznowacenie, jest efektem nakłuwania skóry. Oczywiście, jeżeli zabieg jest wykonany niewłaściwie, przy użyciu tępej igły lub bez odpowiednich umiejętności, może dojść do poważniejszych uszkodzeń, ale to sytuacje rzadkie i wynikające głównie z błędów technicznych.

 

 

Akupunktura kosmetyczna może być metodą wspomagającą, ale nie powinna być główną procedurą, gdy zależy nam na widocznej poprawie gęstości skóry.

 

 

Skoro jesteśmy przy temacie nakłuwania, coraz częściej mówi się o akupunkturze kosmetycznej. 

Mam dość mieszane uczucia na ten temat. Uważam, że aby uruchomić skuteczne mechanizmy regeneracyjne i stymulację fibroblastów, nie wystarczą tylko powierzchowne nakłucia. Musimy dotrzeć do odpowiedniej głębokości skóry, gdzie rzeczywiście znajdują się fibroblasty. Mechanizm działania opiera się na stymulacji tych komórek do produkcji kolagenu i elastyny, co nie nastąpi przy zbyt płytkich nakłuciach. Nakłucia muszą penetrować skórę na odpowiednią głębokość, aby uruchomić odpowiednie procesy regeneracyjne. Zbyt powierzchowne nakłucia, choć mogą mieć minimalne korzyści, nie dostarczą rezultatów, jakich oczekujemy przy bardziej intensywnych metodach.

 

Chciałbym jednak rozróżnić dwie kwestie – mikronakłucia, o których wspominasz, i głębsze nakłucia stosowane w akupunkturze kosmetycznej, gdzie igły są cienkie, ale penetrują głęboko bez użycia dodatkowych preparatów. Jak oceniasz te techniki?

Akupunktura kosmetyczna, o której mówimy, polega na głębszym nakłuwaniu skóry, często bez podania dodatkowych substancji. Każde nakłucie, o ile penetruje odpowiednią głębokość i dociera do miejsca, gdzie zlokalizowane są fibroblasty, może mieć sens. W ten sposób następuje mikrouszkodzenie tkanki, uwolnienie kropli krwi i stymulacja czynników wzrostu, co prowadzi do aktywacji procesów regeneracyjnych. Jest to mechanizm podobny do tych, jakie obserwujemy w mezoterapii, ale bez wprowadzania substancji aktywnych, takich jak kwas hialuronowy czy inne preparaty.

 

A ta metoda wymaga większej liczby zabiegów, aby uzyskać widoczne efekty?

Tak, zdecydowanie. Z powodu budowy igieł używanych w akupunkturze kosmetycznej i braku dodatkowych preparatów, takich jak te stosowane w mezoterapii, będziemy potrzebować znacznie większej liczby zabiegów, aby uzyskać satysfakcjonujący rezultat. Działanie opiera się tutaj głównie na stymulacji czynników wzrostu, co jest korzystne, ale efektów nie zobaczymy tak szybko, jak przy bardziej zaawansowanych technikach iniekcyjnych z użyciem substancji stymulujących.

 

Czy jesteśmy w stanie wytworzyć odpowiednią ilość kolagenu, aby rzeczywiście zobaczyć zauważalną różnicę w kondycji skóry?

W przypadku samej akupunktury kosmetycznej nie uzyskamy takiego efektu, jaki moglibyśmy osiągnąć, stosując zabiegi z wprowadzaniem preparatów. Akupunktura może być metodą wspomagającą, ale nie powinna być główną procedurą, gdy zależy nam na widocznej poprawie gęstości skóry. Aby uzyskać rezultaty w postaci produkcji kolagenu i elastyny, lepiej zastosować substancje, takie jak fragmentowany kwas hialuronowy czy osocze bogatopłytkowe (PRP), które działają na receptory CD44, obecne na powierzchni fibroblastów, stymulując ich proliferację i aktywność. Wówczas mamy znacznie bardziej intensywne i zauważalne efekty niż przy samym nakłuwaniu igłą.

 

Wspominałaś, że obserwujesz procesy starzenia się u pacjentów stosujących jedynie akupunkturę kosmetyczną. 

W praktyce widzę, że akupunktura kosmetyczna nie jest wystarczająca, aby powstrzymać oznaki starzenia. Nie jest to jednak metoda, którą odrzucam – widzę w niej potencjał jako techniki wspomagającej, ale absolutnie nie powinna być traktowana jako główna procedura regeneracyjna skóry.

 

A co z produkcją kolagenu typu III? Czy akupunktura kosmetyczna może wspierać jego produkcję?

Kolagen typu III, który jest jednym z najważniejszych w utrzymaniu młodego wyglądu skóry, nie zostanie wyprodukowany w wyniku samego nakłuwania. Aby stymulować produkcję kolagenu typu III, potrzebujemy odpowiednich substancji działających na fibroblasty przez receptory CD44. Badania kliniczne pokazują, że tylko określone preparaty, takie jak kwas polimlekowy, hydroksyapatyt wapnia oraz fragmentowany kwas hialuronowy, są w stanie aktywować te mechanizmy. Dlatego akupunktura kosmetyczna, o ile może wspierać produkcję kolagenu typu I, nie będzie efektywna w produkcji kolagenu typu III.

 

Czy to oznacza, że akupunktura kosmetyczna ma ograniczoną skuteczność w zakresie regeneracji skóry?

Tak, akupunktura kosmetyczna może być traktowana jako metoda uzupełniająca. Jest dobra jako technika wspomagająca, ale nie można na niej polegać w pełni, jeśli chodzi o regenerację skóry na głębszym poziomie. Dla uzyskania optymalnych rezultatów, warto łączyć różne techniki – np. mezoterapię, stosowanie stymulatorów tkankowych i techniki minimalnie inwazyjne, takie jak laseroterapia czy radiofrekwencja mikroigłowa (RF). Takie połączenia działają na różnych poziomach, skutecznie stymulując fibroblasty do produkcji zarówno kolagenu typu I, jak i III, co przekłada się na znaczącą poprawę gęstości i jędrności skóry.

 

Mówiąc o różnych technikach, wspominałaś wcześniej o używaniu fragmentarycznego kwasu hialuronowego. Jakie substancje najbardziej skutecznie stymulują fibroblasty?

Najbardziej efektywne są preparaty, które działają na poziomie receptorów CD44, obecnych na powierzchni fibroblastów. Kwas hialuronowy w formie fragmentarycznej, hydroksyapatyt wapnia oraz kwas polimlekowy mają udokumentowane działanie stymulujące fibroblasty do produkcji kolagenu. Te substancje aktywują fibroblasty i stymulują ich aktywność, co prowadzi do intensywnej produkcji kolagenu typu I oraz, co ważniejsze, typu III, który jest kluczowy dla utrzymania jędrności skóry. Poza tym takie substancje wspomagają regenerację tkanek na poziomie komórkowym, co jest niezbędne do uzyskania długotrwałych efektów odmładzających.

 

To jakie techniki poleciłabyś do skutecznego ujędrniania skóry i poprawy owalu twarzy?

Najbardziej skuteczne są techniki oparte na stymulacji głębokich warstw skóry, takie jak HIFU, laseroterapia czy radiofrekwencja mikroigłowa. Te technologie działają na poziomie głębokich struktur skóry, stymulując fibroblasty i podnosząc owal twarzy poprzez zwiększenie produkcji kolagenu. 

Co ważne, zabiegi te można łączyć z aplikacją stymulatorów tkankowych, co daje jeszcze lepsze rezultaty. Istotne jest jednak, aby nie oczekiwać natychmiastowych efektów – proces regeneracji i produkcji kolagenu wymaga czasu. 

 

Wróćmy do samej igły – czy znaczenie ma kąt wkłucia igły oraz ścięcie jej grota? Jak te czynniki wpływają na skuteczność zabiegu?

Kąt wkłucia igły oraz położenie ścięcia grota są niezwykle istotne, ponieważ wpływają na głębokość, na której deponujemy preparat, oraz na jego rozkład w tkance. W zależności od tego, jaki efekt chcemy osiągnąć, kąt wkłucia igły może być różny. Na przykład, jeśli chcemy aplikować preparat głęboko, blisko skóry właściwej lub nawet w tkankę tłuszczową, używamy kąta wkłucia wynoszącego od 30 do 45 stopni.

Ścięcie grota igły również odgrywa kluczową rolę. Jeżeli ścięcie jest skierowane w dół, możemy precyzyjnie osadzić preparat w wybranym miejscu, np. przy podawaniu stymulatora tkankowego, gdy zależy nam na depozycie w konkretnym obszarze. Z drugiej strony, w mezoterapii, w której preparat ma być bardziej rozproszony, igła jest wprowadzana pod mniejszym kątem, a preparat deponowany bliżej powierzchni skóry.

Co więcej, ścięcie grota może również wpływać na szybkość wchłaniania preparatu oraz jego migrację. Jeśli preparat zostanie podany zbyt płytko, ucieknie szybciej z tkanek, a efekt zabiegu może być krótkotrwały. Dlatego tak ważne jest, aby igła była odpowiednio prowadzona – zarówno pod względem kąta, jak i położenia ścięcia – ponieważ to daje nam pełną kontrolę nad miejscem i sposobem deponowania preparatu.

Dodatkowo, dla zabiegów, gdzie precyzja jest kluczowa, na przykład przy pracy w okolicach oczodołów lub wrażliwych strukturach twarzy, precyzyjne osadzenie preparatu za pomocą odpowiedniego kąta wkłucia i położenia ścięcia grota gwarantuje bezpieczeństwo i skuteczność zabiegu. To nie jest kwestia przypadku, ale świadomego działania w oparciu o anatomię pacjenta i znajomość narzędzi, którymi się posługujemy.

 

Rozmawiała Agnieszka Gomolińska

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ