Kosmetyczny science fiction

Wykorzystanie komórek macierzystych w kosmetyce budzi kontrowersje. Czy pozyskiwane są z roślin, zwierząt czy z organizmu ludzkiego? Jak działają i czy są bezpieczne? Czas rozwiać mity, którymi obrósł ten temat. 

 

Ostatnie dwie dekady w branży beauty to stały rozwój technologii i nieustanne poszukiwanie nowych, efektywnych składników. Jednocześnie coraz trudniej przychodzi nam odróżnianie historii kreowanych przez działy marketingu od wiedzy naukowej popartej badaniami. Jednym z tematów, które szczególnie mocno oddziałują na naszą wyobraźnię, a jednocześnie stwarzają najwięcej nieporozumień, jest wykorzystanie w kosmetyce komórek, tzw. stem cells.

 

Ważne definicje

Komórka macierzysta zdolna jest zarówno do replikacji (powielania samej siebie), jak i różnicowania, a przy tym budowania innych rodzajów struktur i tkanek. We wczesnym stadium rozwoju może się ona wielokrotnie dzielić i wytwarzać wszystkie rodzaje komórek organizmu (to tzw. totipotencja). 

U zwierząt jednostki totipotencjalne zachowują taką zdolność jedynie przez kilka dni, a po tym czasie przekształcają się w pluripotencjalne, które mogą dać początek wszystkim komórkom budującym organizm (oprócz trofoblastu, z którego powstaje m.in. łożysko). 

Naukowcy odkryli, że w przypadku roślin jednostki totipotencjalne zachowują swoje właściwości przez cały okres życia rośliny, gromadząc się w specjalnych niszach, zwanych merystemami. Wypełnia je tzw. tkanka twórcza. Wyróżniamy nisze pierwotne (np. merystemy wierzchołkowe, zlokalizowane w stożkach wzrostu pędów i korzeni, interkalarne i boczne) oraz wtórne, które powstają z tkanek stałych. W laboratoriach wytwarzających kosmetyki to właśnie jednostki totipotencjalne są pozyskiwane i hodowane w celu otrzymania z nich wtórnych metabolitów, które trafiają do składu produktów pielęgnacyjnych. 

Co istotne, sama komórka macierzysta nigdy nie trafia do buteleczki z preparatem – znajduje się w nim wyizolowany ekstrakt, który zawiera cząsteczki o potencjalne terapeutycznym, m.in. lipidy, cukry, proteiny czy polifenole. I to one wywierają korzystny wpływ na skórę. 

Namnażanie ich w warunkach in vitro musi być prowadzone przy zachowaniu odpowiednich parametrów – określonego pH, temperatury, podłoża i sterylności warunków. Żywe komórki macierzyste nie miałyby szansy przetrwać w kremie czy serum. 

 

Roślinny anti-aging

Rośliny mają znaczną wartość farmakologiczną, tysiące leków opartych jest na wyciągach i ekstraktach, które z nich pozyskujemy. Czy jednak roślinne komórki macierzyste mogą wytwarzać substancje, które będą wpływały na ludzką skórę? Jeśli tak, to jak będą one wypadały w porównaniu ze składnikami aktywnymi wytwarzanymi w procesach biotechnologicznych?

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ