Ludzka strona biznesu

Co leży u podstaw sukcesu w biznesie w czasach szybkiego rozwoju nowych technologii, niepewności i permanentnych zmian? Jak odkrywać swoje talenty i dbać o zawodowy potencjał? Na pytania LNE odpowiada Magdalena Malicka, coach i trenerka rozwoju osobistego, która podczas 40. Kongresu LNE poprowadzi wykład i warsztaty biznesowe.

 

LNE: Pani zawodowy życiorys jest imponujący – jest pani współzałożycielką i dyrektor programową firmy doradczo-szkoleniowej Get the Flow, wykładowcą Akademii Leona Koźmińskiego, trenerem rozwoju osobistego i wieloletnim praktykiem biznesu…

Magdalena Malicka: Spędziłam prawie 20 lat w międzynarodowych organizacjach. W wieku 35 lat zostałam, jako pierwsza kobieta w historii holdingu, prezesem polskiego oddziału wydawnictwa prasowo-książkowego G+J, należącego do największego międzynarodowego koncernu mediowego Bertelsmann. Stanowisko to piastowałam 9 lat. Ludzie często zadają mi pytanie, jak zrobić taką karierę i to jeszcze w tak młodym wieku. Moim zdaniem potrzebne są do tego tzw. kompetencje miękkie, w tym chyba najbardziej umiejętność komunikacji interpersonalnej, rozumiana jako sztuka porozumienia i wpływu. Chodzi o to, aby ludzie za nami podążali. 

 

Czyli wiedza „techniczna” to nie wszystko?

Jestem przekonana, że dziś, w świecie szybkiego rozwoju nowych technologii, niepewności i permanentnych zmian, u podstaw sukcesu lub porażki każdego z nas, a także u podstaw rozwoju każdej firmy i organizacji leżą właśnie kompetencje społeczne oraz inteligencja emocjonalna. To, co jeszcze do niedawna wydawało się najważniejsze, czyli wiedza specjalistyczna, dziś nie jest gwarancją powodzenia. I właśnie to przekonanie sprawiło, że w 2015 r odeszłam z korporacji, by dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą jako coach, mentor i trener rozwoju osobistego, którym jestem od 12 lat. Narzędzia coachingowe wykorzystywałam w codziennym zarządzaniu firmą, w której stworzyłam nową kulturę organizacyjną, którą musiałam przeprowadzić przez restrukturyzację związaną z kryzysem gospodarczym i rewolucją technologiczną oraz przy fuzji dwóch organizacji różniących się diametralnie sposobem zarządzania. Dziś razem z moją wspólniczką Anną Wieczorek-Wiśniewską, która podobnie jak ja spędziła ponad 20 lat w korporacjach, prowadzimy firmę doradczo-szkoleniową Get the Flow. Naszą misją jest dostarczanie ludziom narzędzi, które wydobywają naturalne talenty, predyspozycje i umiejętności, pozwalające dokonać pozytywnych zmian w życiu osobistym i zawodowym przy jednoczesnym holistycznym zadbaniu o sferę emocjonalną, fizyczną i duchową.

 

Pani popularne wystąpienie na TDX-ie dotyczy tego, jak odnieść sukces bez pewności siebie – czy to jest naprawdę możliwe?

Badania dotyczące psychologii sukcesu prowadzone na Uniwersytecie Londyńskim dowodzą, że najwięcej sukcesów nie odnoszą ludzie najbardziej pewni siebie, ale ci, którzy borykają się z zaniżonym poczuciem własnej wartości. Dlaczego? Bo są gotowi znacznie ciężej pracować. Pytanie tylko, czy sukces, okupiony często w tych przypadkach bardzo wysoką ceną, jest równoznaczny ze spełnieniem i czy przynosi szczęście. 

 

Pani pasją jest inspirowanie ludzi do zmian, do odkrywania naturalnych predyspozycji i talentów, dzięki którym zrealizują marzenia i plany. Jak możemy odkryć nasze naturalne predyspozycje?

Odpowiem, parafrazując cytat: mamy tylko jedno życie, ale jeśli je przeżyjemy właściwie, jedno życie całkowicie wystarcza. Ludzie latami tkwią w pracy, której nie lubią, w nieudanych związkach i odkładają życie na później. Snują marzenia, które nigdy nie stają się rzeczywistością. Bardzo często dlatego, że nie wierzą w siebie, że boją się zmiany, wyzwań. Brakuje im samoświadomości. Niestety, polski system edukacji nie przewiduje rozwoju kompetencji, o których wspominałam wcześniej, a które są fundamentem szczęśliwego życia. Uczymy się ich i rozwijamy je – niestety nie wszyscy – dopiero w dorosłym życiu. Sceptykom proponuję zawsze zaczynać podróż w głąb siebie od „twardych” danych, czyli od wykonania testu osobowości (Gallup Strengths Finder, Innsights Discovery, Extended Disc, Facet 5, Enneagram, Lumina Learning) i testu naturalnego sposobu myślenia i wyuczonego stylu działania FRIS, opartego na psychologii poznawczej. Dzięki tym narzędziom można poznać obszary swojej największej efektywności osobistej i zawodowej, zrozumieć, w jaki sposób ludzie przetwarzają informacje, podejmują decyzje, rozwiązują problemy, zachowują się w zmianie; można odkryć swoje naturalne predyspozycje i wykorzystać tę wiedzę w planowaniu dalszej edukacji lub ścieżki zawodowej. Wykorzystując te narzędzia w firmach, menadżerowie mogą lepiej diagnozować potrzeby przed procesami rozwojowymi, odkrywać potencjał pracowników, budować efektywne zespoły, poprawić komunikację oraz doskonalić procesy rekrutacji i selekcji. Rozwój kompetencji miękkich, czyli tzw. kompetencji przyszłości, jest kluczowy, aby w firmach budować określoną atmosferę, w której ludziom „chce się chcieć”, która sprzyja współpracy, budowaniu zaufania oraz chroni przed stresem i wypaleniem zawodowym. Niestety muszę stwierdzić, że chociaż na konferencjach HR-­owych mówi się wiele o potrzebach w tym zakresie, to niewiele firm jest gotowych na rozwijanie kompetencji społecznych swoich ludzi. Wciąż wiedza techniczna wygrywa z potrzebą holistycznego zadbania o dobrostan i samopoczucie pracowników. Ale każdego, kto zadaje sobie pytanie „co dalej?” lub jest w wielkim „nie wiem”, co często dzieje się w tzw. latach rozliczeń lub latach przełomowych – najpierw ok. trzydziestki, potem ok. czterdziestki, zachęcam do rozpoczęcia swojej pracy coachingowej. Coaching zakłada, że wszyscy mamy w sobie potencjał, który trzeba odkryć, uruchomić i wykorzystać, by żyć w zgodzie ze sobą, ze swoimi wartościami.

 


W świecie szybkiego rozwoju technologii, niepewności i nieustannych zmian, u podstaw sukcesu lub porażki leżą kompetencje społeczne oraz inteligencja emocjonalna. 


 

Jak postrzega pani kobiecy potencjał w tworzeniu i kierowaniu firmą? Nad czym wciąż musimy popracować? Jakich naturalnych zdolności nie wykorzystujemy?

Ostatnio czytałam raport KE z 2018 roku, według którego 77% Polek i Polaków uważa, że najważniejszą rolą kobiety jest dom i rodzina. Moim zdaniem ta rola jest nie do przecenienia, natomiast wyniki raportu pokazują, że żyjemy wciąż w społeczeństwie opartym na pewnych stereotypach. Potencjał kobiet w zarządzaniu firmą bazuje na tym, co często jest nam wytykane jako nasza słabość, mianowicie na naszej emocjonalności i empatii. Naszą domeną jest efektywna komunikacja, czyli taka, która realizuje zakładane cele, dzięki której rozwiązujemy konflikty, asertywnie odmawiamy czy udzielamy krytycznego feedbacku, dzięki której motywujemy i egzekwujemy w taki sposób, że zdobywany „emocjonalne chcę” ludzi, nie tylko ich „racjonalne wiem”. Dzięki temu ludzie zaczynają wierzyć w to, w co my wierzymy, a nie tylko robią to, czego od nich chcemy. To, że skutecznie negocjujmy, opiera się na niczym innym jak właśnie na umiejętnym zarządzaniu emocjami swoimi i naszych rozmówców. Z mojego doświadczenia wynika także, że kobiety są zwykle lepiej zorganizowane i szybsze. To, czego kobietom bardzo brakuje, to wewnętrzna pewność siebie, zdrowe poczucie własnej wartości. I być może właśnie dlatego wciąż istnieje ciemna strona bycia businesswoman. W czasach, gdy zajmowałam ważne stanowiska menedżerskie, a w końcu było to zaledwie kilka lat temu, moje wynagrodzenie było o kilkadziesiąt procent niższe niż moich kolegów z branży, choć moje wyniki często przewyższały ich osiągnięcia. Jest jeszcze dużo do zrobienia w tej materii. 

 

Dużym wyzwaniem w prowadzeniu biznesu (w branży beauty, ale nie tylko) jest zarządzenie zespołem i konstruktywna krytyka – czy ma tu Pani jakieś ciekawe obserwacje?

Jak już wspominałam wyżej, szkoła, a nawet studia wyższe nie przygotowują nas do zarządzania biznesem, czyli ludźmi, którzy ten biznes tworzą. Znane mi są przypadki, że ludzie tworzą z niczego firmy, których wartość staje się ogromna. I gdy przychodzi moment, że z rodzinnej firmy wyrasta minikorporacja, zaczynają się problemy, bo ich właściciele nie mają pojęcia, jak poradzić sobie ze skalą – nie produkcji czy sprzedaży, ale właśnie elementu ludzkiego. Co do konstruktywnej krytyki, Polacy najczęściej albo chwalą, co jest stosunkowe prostsze, albo agresywnie krytykują, co jest w sumie najprostsze. Sztuka feedbacku polega na tym, by na bieżąco dawać uczciwą informację zwrotną. Jeśli wysiłki i wyniki są na bieżąco zauważane i doceniane, jest to potężne narzędzie motywujące do dalszych starań. Błędy popełniane przy krytyce wynikają przede wszystkim z dwóch powodów: braku wiedzy, jak udzielać konstruktywnej krytyki, i braku odpowiedniego przygotowania. Pracuję z menadżerami na Akademii L. Koźminskiego – zwykle na pytanie, ile czasu przygotowują się do trudnej rozmowy, odpowiadają, że „idą z marszu”. A w komunikacji każde słowo jest jak czarodziejski guzik, który po naciśnięciu wywołuje u rozmówcy odpowiednią emocję i reakcję. Często ludzie zapominają o własnych emocjach, nie potrafią radzić sobie ze stresem, który zwykle towarzyszy także adresatowi krytycznych komunikatów. A komunikaty budowane „na gorąco” pod wpływem stresu są najczęściej dziełem przypadku. 

 


Moim zdaniem są trzy rodzaje wypalenia zawodowego. Może być ono po prostu wynikiem przemęczenia, efektem długotrwałego stresu lub skutkiem tego, że tracimy swój „flow”.


 

W dzisiejszym świecie ważnym tematem jest motywacja do pracy i to, jak uniknąć wypalenia zawodowego. To rzeczywiście taki problem?

Moim zdaniem są trzy rodzaje wypalenia. Może być ono wynikiem po prostu przemęczenia. Nie dbamy o zbilansowaną dietę, o zdrową porcję ruchu, nie pijemy wystarczającej ilości wody, za mało śpimy. Truizmem jest stwierdzenie, że bardziej dbamy o nasze samochody, którym regularnie robimy techniczny przegląd. Ludzie wykorzystują swoją życiową energię, myśląc, że jest to studnia bez dna. Tymczasem źródło życiowej energii jest odnawialne, ale pod warunkiem, że o nie zadbamy. A tym źródłem jest nasze fizyczne ciało. Wypalenie może być także efektem długotrwałego stresu. Człowiek nie jest przystosowany do życia we współczesnym smogu informacyjnym ani do przyspieszonego tempa, które zafundowała nam rewolucja technologiczna. Permanentny stres, z którym większość z nas sobie nie radzi, prowadzi nie tylko do rozchwiania psychicznego, ale nawet do poważnych chorób psychosomatycznych. I wreszcie wypalenie, gdy tracimy swój flow. Frustracja pojawia się, gdy tracimy sens tego, co robimy, albo nie sprawia nam już to przyjemności, albo nasze predyspozycje i kompetencje nie są należycie wykorzystywane – zderzamy się z obowiązkami, które nas przerastają w danej chwili, albo odczuwamy brak wyzwań na miarę naszych umiejętności, co wywołuje nudę i stagnację. 

 

Jak możemy tego uniknąć?

Rozwijać świadomość samego siebie, by wiedzieć, czego chcemy, czego nie chcemy w życiu i jacy w tym życiu chcemy być, co jest dla nas ważne, jakie są nasze wartości, cele osobiste, rodzinne i zawodowe – zarówno te krótko-, jak i długofalowe. To pozwala zachować spójność i żyć w zgodzie ze sobą. Gdy czujemy, że zbytnio eksploatujemy siebie w jakiejś sferze: fizycznej, mentalnej czy duchowej, należy zatrzymać się, żeby zdiagnozować problem i ostatecznie przepracować go – samemu lub z zewnętrzną pomocą specjalisty. 

 


Rozwój kompetencji miękkich, czyli tzw. kompetencji przyszłości, jest kluczowy, aby w firmach budować określoną atmosferę, w której ludziom „chce się chcieć”.


 

Dużo mówi i pisze pani o szczęściu, jednak w nie do końca oczywistym kontekście. Uważa pani, że nie jest ono darem losu. „Szczęście możemy sobie robić, trzeba tylko wiedzieć jak”. No właśnie – jak?

Naukowcy prowadzący badania nad szczęściem na Harvardzie dzielą szczęście na organiczne i syntetyczne. Organiczne to takie, którego doświadczamy, gdy jesteśmy zakochani z wzajemnością lub gdy jemy ulubiony smakołyk. Syntetyczne szczęście się robi. Dlatego mówią często, że należy wziąć odpowiedzialność za własne szczęście i spełnienie. Podstawą szczęścia jest przede wszystkim zdrowe poczucie własnej wartości, które opiera się na trzech filarach. Pierwszym jest samoświadomość, o której już wspominałam wyżej. Drugim jest samoakceptacja, której nie należy mylić z samouwielbieniem, a trzecim samodyscyplina w działaniu i w myśleniu.

 

Podczas 40. Kongresu LNE poprowadzi pani wykład oraz warsztat. Proszę powiedzieć, jaki temat poruszy pani podczas wykładu, a czego nauczą się uczestnicy warsztatu?

W trakcie wystąpienia opowiem moją historię: jak odniosłam sukces w biznesie w stylu american dream, nie mając pewności siebie, i jaką za niego zapłaciłam cenę. Odpowiem także na pytanie, czym jest pewność siebie i co implikuje jej brak. Na warsztatach zajmiemy się szczegółowo tym, z czego zbudowane są trzy filary poczucia własnej wartości oraz tym, jak je wzmocnić: jak planować i realizować swoje cele, jak odzyskać szacunek do siebie, by siebie polubić (albo może nawet pokochać) i wreszcie jak przeprogramowywać ograniczające nas przekonania i zmieniać szkodliwe nawyki. Zapraszam na warsztaty wszystkich, którzy nie boją się zmierzyć z własnymi słabościami!

 

Więcej na temat warsztatów prowadzonych przez naszego gościa znajdziecie tutaj.

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ