Oleje przebojem wkroczyły do świata pielęgnacji, czy to jednak składnik dla każdego? O tym, dlaczego jakość jest ważna i jak wybrać idealny produkt, rozmawiamy ze specjalistą, który tłoczenie olejów zna od podszewki.
LNE: Jaki powinien być dobry olej do pielęgnacji i co to w ogóle znaczy dobry?
Jarosław Glinka: Powinien to być olej zimnotłoczony i nierafinowany, oczywiście najlepiej ze sprawdzonego źródła.
To bardzo proste.
Pytanie brzmi, czy nasiona surowca, z których będzie wytłaczany olej, nie podlegały wcześniej obróbce termicznej. Każdy olej ma swój unikatowy skład i jest skarbnicą różnego rodzaju nienasyconych kwasów tłuszczowych, witamin i innych biologicznie czynnych substancji. W procesie rafinacji, podczas której dochodzi do podgrzewania surowca do wysokich temperatur w celu uzyskania większej jego ilości, ulegają one zniszczeniu, a jakość oleju spada. W trakcie tej czynności używa się też wielu różnych rozpuszczalników. Skutki rafinacji widać bardzo dobrze na przykładzie olejów spożywczych. Wystarczy porównać np. olej rzepakowy nierafinowany z pierwszego tłoczenia z jego przemysłowym odpowiednikiem. Mają zupełnie inną barwę, zapach i smak.
Warto też zwrócić uwagę na etap oczyszczania – w przypadku wysokiej jakości olejów nierafinowanych polega on tylko na przepuszczaniu ich przez filtry, podczas rafinacji stosuje się też dodatkowe substancje chemiczne. W branży spożywczej mamy dostępnych wiele przetworzonych olejów i do niektórych celów mogą się nadawać, ale jeśli chodzi o pielęgnację, w ogóle bym nie polecał takich produktów. Jeśli chcemy, aby naprawdę działały na skórę, powinny być zimnotłoczone – wtedy zachowają w składzie wszystkie cenne składniki i właściwości, dla których decydujemy się po nie si��gać. Jako ciekawostkę dodam, że niektóre witaminy ulegają zniszczeniu już w temperaturze 30 stopni.
Na zachowanie cennych właściwości ma również wpływ sposób przechowywania oleju. Musi być przetrzymywany w chłodzie, w butelce z ciemnego szkła, bez dostępu słońca i z dala od źródeł ciepła, bo tłuszcze są na nie bardzo wrażliwe.
Czy w kosmetykach w ogóle zdarzają się oleje rafinowane?
Jeśli chodzi o realne możliwości, niektórych surowców praktycznie nie da się pozyskać, tłocząc oleje na zimno, ale są to bardzo rzadkie przypadki. Niestety wiele firm, by zaoszczędzić, sięga po rafinowane oleje (są dwa-trzy razy tańsze), choć na rynku są dostępne te wyższej jakości z danego surowca. Kolejnym powodem jest to, że takie przetworzone oleje są mniej wrażliwe na zmiany temperatury i nie wchodzą w reakcję z innymi związkami, więc finalnie kosmetyk ma dłuższy termin ważności. Są też łatwiejsze do wykorzystania na wielką skalę, ale ich działania nie da się porównać z tymi nierafinowanymi, tłoczonymi na zimno.
Czyli jeśli widzę w sklepie balsam z olejem arganowym za 10 zł, powinnam się zastanowić, czy go kupić?
Raczej nie będzie to olej najwyższej jakości, ale nie zawsze mamy do czynienia z tym problemem. To może być dobrej jakości składnik, tylko że jego zawartość w kosmetyku to np. 0,5%, a pozostałe 99,5% to bazowe emolienty. Na takie niuanse trzeba zwracać uwagę, bo wtedy informacja o oleju arganowym jest raczej chwytem marketingowym.
A na czym polega tłoczenie na zimno?
To metoda mechaniczna polegająca na wytłaczaniu oleju prasą. Tu nie ma skomplikowanych technologii i procedur. Jest stosowana od wieków i bardzo skuteczna. Każdą oleistą substancję można wytłoczyć w ten sposób. Pozwala to zachować wszystkie cenne składniki oleju, w tym kwasy tłuszczowe, których nasz organizm sam przecież nie wytwarza.
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ