W ostatnim wydaniu LNE Beata Wątorowska, prezeska stowarzyszenia Przyjazna Kosmetyka, opowiadała o konieczności uregulowania statusu zawodu kosmetologa. A jak tę kwestię widzi dr Anna Kołodziejczak z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, czyli uczelni, która jako pierwsza utworzyła ten kierunek studiów?
Ci, którzy mnie znają, prywatnie czy z mediów społecznościowych, wiedzą, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wzmocnić pozycję kosmetologii, jej studentów oraz osób wykonujących tę profesję. Dlatego od wielu miesięcy jestem zaangażowana w działania dotyczące regulacji zawodu kosmetologa. Uczestniczyłam m.in. w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Podiatrii, Podologii i Kosmetologii, które odbyło się 7 lutego tego roku i dotyczyło aktualnej sytuacji zawodu kosmetologa, jego perspektyw i postulatów środowiska.
Przede wszystkim jednak jestem zaangażowana w prace nad standardami kształcenia (głównie w zakresie tzw. efektów uczenia się) dla kierunku kosmetologia, prowadzone przez komisję działającą przy Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM). W związku z tą aktywnością opracowywałam i prezentowałam stanowisko swojej uczelni (uzgodnione z innymi uniwersytetami i uczelniami medycznymi kształcącymi na kierunku kosmetologia) na temat wprowadzenia zmian do tzw. listy procedur medycyny estetycznej, która wzbudziła ostatnio ogromne emocje wśród wielu kosmetologów.
Wspólnie z kosmetolożkami i wykładowczyniami dr Magdaleną Rogóż i Anną Drobnik zorganizowałyśmy też międzyuczelniane spotkanie mające na celu wystosowanie wspólnej opinii do Ministerstwa Rozwoju i Technologii na temat wspomnianej listy procedur.
Uważam, że właściwą drogą do uregulowania kompetencji zawodu kosmetologa jest wpisanie go na listę zawodów medycznych lub zaliczenia go do specjalizacji działających w zakresie ochrony zdrowia. W porozumieniu z panią radcą i konsultantem prawnym, specjalizującym się w prawie medycznym, opracowałam w tym zakresie wstępny wniosek, który obecnie jest opiniowany. Mam również w planach stworzenie Niezależnego Eksperckiego Zespołu Konsultacyjnego ds. Kosmetologii, który może być pomocny przy pracach parlamentarnych. Pozostaję również w kontakcie z Koalicją dla Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii.
Aktywność środowiska
W wyniku wielomiesięcznych prac i konsultacji prowadzonych z zespołem ds. opracowania projektu programu kształcenia dla kierunku kosmetologia przy KRAUM udało się osiągnąć porozumienie w zakresie procedur medycyny estetycznej oraz programu kształcenia. To może mieć wpływ na przyszłość nauczania na kierunku kosmetologia i pozwoli wypracować regulacje branżowe w zakresie kształcenia alternatywnego.
Niestety nie wszystkie uczelnie z równym zaangażowaniem włączały się w sprawy dotyczące regulacji zawodu i specjalności kosmetologia (podobnie zresztą, jak nie całe środowisko kosmetologów włączyło się w te działania). Dla przykładu, na e-maile wysłane do sześćdziesięciu sześciu polskich uczelni z prośbą o zaopiniowanie listy procedur medycznych, zgodnie z moją wiedzą, Ministerstwo Rozwoju i Technologii otrzymało niewiele odpowiedzi.
Kontrowersyjna lista procedur medycznych
Co udało się uzyskać dzięki działaniom z ramienia uniwersytetów medycznych? Przede wszystkim zmianie uległa treść listy procedur medycznych. Wykaz ten powstał we wrześniu 2021 roku i trafił do Ministerstwa Zdrowia, a w lutym bieżącego roku do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Na początku tego roku pojawił się m.in. w mediach społecznościowych (prezentowany również w ubiegłym wydaniu LNE – przyp. red.). Była to jednak udostępniona przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii wstępna wersja tej listy, która później podlegała wielu dyskusjom i modyfikacjom.
Dzięki pomocy i zaangażowaniu prodziekan Wydziału Farmaceutycznego ds. Oddziału Kosmetologii na UMED w Łodzi w porozumieniu z przedstawicielami KRAUM udało się doprecyzować wiele punktów z listy procedur, a dalsze ustalenia są w toku. Zapewniam jednak, że kosmetolodzy mogą być spokojni, jeśli chodzi o wykorzystanie w swojej pracy:
- sprzętów medycznych,
- mezoterapii mikroigłowej,
- laserów (m.in. Q-switch, do epilacji, frakcyjnych),
- radiofrekwencji mikroigłowej,
- wszelkich urządzeń do ujędrniania ciała, redukcji cellulitu i tkanki tłuszczowej,
- peelingów chemicznych średnio głębokich i powierzchownych czy różnych form dermabrazji. Jednocześnie ciągle jeszcze staramy się wypracować kompromis w zakresie pozostałych, wymienionych na liście procedur.
Trzeba też podkreślić, że w trakcie nauki kosmetolodzy zdobywają wiedzę i umiejętności niezbędne do wykonywania zabiegów estetycznych, również tych, które znalazły się na wspomnianej liście. To właśnie dzięki uzyskaniu tego typu kompetencji kosmetolog jest specjalistą o wyższych kwalifikacjach niż kosmetyczka czy osoby, które ukończyły jedynie różnego rodzaju kursy.
Trzeba też podkreślić, że w trakcie nauki kosmetolodzy zdobywają wiedzę i umiejętności niezbędne do wykonywania zabiegów estetycznych, również tych, które znalazły się na liście procedur medycznych.
Realne spojrzenie
W tej chwili wiele rodzajów zabiegów jest wykonywanych przez kilka środowisk: lekarzy zajmujących się zabiegami medycyny estetycznej, kosmetologów po studiach – często na uczelniach medycznych – oraz osoby, które określają się mianem kosmetologów, ponieważ nabyły wybrane umiejętności w toku nieakredytowanych kursów i szkoleń.
Mówiąc o dostępności tego rodzaju usług, nie można też pomijać oczekiwań i dobra pacjentów/ klientów ani lekceważyć kwestii finansowej związanej choćby z kosztami zakupu wyspecjalizowanej aparatury hi-tech.
Uważam, że jedyną słuszną drogą wyjścia z tej skomplikowanej sytuacji było wypracowanie kompromisu. Działania skrajne i w istocie nierealne oczekiwania mogły w tym wypadku doprowadzić do utraty możliwości wykonywania przez wykwalifikowanych kosmetologów bardzo dużej części dyskutowanych zabiegów.
Właśnie w obliczu niejasności i braku ram prawnych aktywność wykazały zjednoczone i mówiące jednym głosem stowarzyszenia lekarzy szeroko rozumianej medycyny estetycznej. Postanowiły same uregulować działalność kosmetologów, co rzecz jasna wzbudziło sprzeciw tego środowiska.
Co dalej z pracami zespołu parlamentarnego?
W trakcie posiedzenia parlamentarnego Zespołu ds. Podiatrii, Podologii i Kosmetologii pojawiła się inicjatywa powołania grupy roboczej mającej pracować w zakresie regulacji zawodu kosmetologa. Do chwili obecnej grupa nie została zawiązana i nie rozpoczęły się żadne prace.
W stronę zawodu medycznego
Trwają prace mające doprowadzić do włączenia kosmetologów do grupy zawodów medycznych lub tzw. zawodów w ochronie zdrowia. Technik usług kosmetycznych i technolog kosmetyków są bez wątpienia podmiotem gospodarczym „niemedycznym”, ale zawodu kosmetologa nie można tak postrzegać, biorąc pod uwagę obecny poziom kształcenia i rozwoju w kierunku medycznym i ochrony zdrowia. Niepodjęcie odpowiednich działań i przekazanie naszego zawodu do Ministerstwa Rozwoju i Technologii (tak jest w przypadku technika usług kosmetycznych), może wiązać się ze swoistym „odmedycznieniem” tej profesji oraz niepokojąco rosnącą swobodą jej wykonywania i brakiem kontroli nad przeprowadzaniem procedur z zakresu estetyki. Muszę tu przypomnieć, że przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia w oficjalnych stanowiskach wielokrotnie podkreślali, że kosmetologia powinna zostać wyłączona z klasyfikacji medycznej i przekierowana do Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Nie można zapominać również o projekcie ustawy o wyrobach medycznych, która może niepokoić nasze środowisko.
Projekt programu kształcenia
Konferencja Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych (KRAUM) powołała zespół ds. opracowania projektu programu kształcenia dla kierunku kosmetologia.
Jednym z elementów, które poddano dyskusji w ramach ustalania standardów kształcenia, była lista procedur medycznych.
Ustawa o zawodzie
Dużo emocji budzi też ustawa o zawodzie kosmetologa. 11 marca tego roku Naczelna Rada Lekarska negatywnie zaopiniowała poselski projekt tego dokumentu. „W ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej projekt ten stanowi próbę stworzenia zawodu niemedycznego z atrybutami zawodu medycznego, jakimi są: prowadzenie dokumentacji, tajemnica zawodowa, doskonalenie zawodowe, wymóg posiadania lokalu, urządzeń, produktów kosmetycznych itd.”. To moim zdaniem kolejny dowód na to, że istnieje potrzeba włączenia profesji kosmetologa do grupy zawodów medycznych.
Rozwijając swoje stanowisko, NRL wskazuje, że „przepisy projektowanej ustawy nie regulują jakiegokolwiek merytorycznego nadzoru nad wykonywaniem zawodu kosmetologa” oraz to, że „obserwowane jest rozmycie granicy pomiędzy świadczeniami zdrowotnym, zastrzeżonymi dla działalności leczniczej, a zabiegami z dziedziny kosmetologii i kosmetyki, które są domeną działalności gospodarczej. Konsekwencją tego są liczne przypadki udzielania de facto świadczeń zdrowotnych przez osoby nieposiadające odpowiednich kwalifikacji (niewykonujące żadnego z zawodów medycznych), a przez to wchodzenia podmiotów gospodarczych w obszar zastrzeżony dla regulowanej działalności gospodarczej, jaką jest działalność lecznicza”.
To stanowisko podkreśla niemedyczny, ale techniczny charakter zawodu kosmetologa, z czego, zdaniem autorów, płynie wniosek, że powinien on być objęty zakresem działań Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
W dalszej części opinii można przeczytać powielające się argumentacje NRL dotyczące ingerencji w tkanki powłok skórnych oraz kwestii powikłań.
Nie bez znaczenia jest też odżegnywanie się Ministerstwa Zdrowia od zawodu kosmetologa ze względu na jego „niemedyczność”. To kolejne dowody na to, że konieczne jest zakwalifikowanie tej profesji do grupy zawodów medycznych (istnieje już projekt ustawy o innych zawodach medycznych). Notabene właśnie z takich względów kierunek kosmetologia powstał na uczelniach medycznych. Nie umniejszając znaczenia pracy techników usług kosmetycznych, to jednak nie nabywają oni takiej wiedzy ani umiejętności w ramach nauki w szkołach technicznych, jaką zdobywają w trakcie studiów kosmetolodzy. Dlatego zrównywanie obu tych profesji – kosmetologa i kosmetyczki – jest niesłuszne.
Powstałe standardy mają regulować program studiów uczelni w Polscekształcących na kierunku kosmetologia, zarówno na poziomie licencjackim, jak i magisterskim.
Jednolite standardy kształcenia
Istotne, aby określić zasady praktykowania zawodu kosmetologa, ustalić zakres czynności, a także doprecyzować warunki, jakie umożliwiają wykonywanie tej profesji samodzielnie. Wymaga to wypracowania takiego rozwiązania, które pozwoli jasno określić, czym absolwent studiów licencjackich lub/i magisterskich odróżnia się na rynku pracy od pozostałych grup zajmujących się zabiegami estetycznymi. Dlatego m.in., w ramach działalności zespołu powołanego przez KRAUM zostały opracowane standardy kształcenia na kierunku kosmetologia (w analizie tzw. efektów uczenia nie sposób nie zauważyć stale powtarzających się umiejętności i wiedzy mających charakter medyczny). Standardy te będą wyznaczały ogólny zakres tego, jakie efekty powinna przynieść nauka na kierunku kosmetologia (opracowanie 20% standardów pozostanie w gestii każdej uczelni).
Do tej pory sytuacja dotycząca kształcenia na poziomie wyższym była swobodna. Uczelnie, zwłaszcza prywatne, układały programy studiów w sposób autonomiczny. Powstałe standardy mają natomiast regulować program studiów uczelni w Polsce kształcących na kierunku kosmetologia, zarówno na poziomie licencjackim, jak i magisterskim.
W tej chwili bywa tak, że studenci kończący niektóre uczelnie, uważają, że mogą wykonywać również te zabiegi, które budzą kontrowersje. Przekonałam się o tym podczas międzyuczelnianego spotkania online. Byłam zdruzgotana stanowiskiem, jakie zajmuje część kosmetologów – wykładowców reprezentujących szkoły wyższe – w zakresie przyzwolenia na przeprowadzanie inwazyjnych procedur. Zasadniczo na uczelniach państwowych studenci nie są uczeni wykonywania zabiegów stanowiących „jabłko niezgody”. Wykładowcy – zarówno lekarze, jak i kosmetolodzy – jasno przedstawiają im granice uprawnień (program studiów jest zaakceptowany przez Polską Komisję Akredytacyjną). Chociaż oczywiście nie można nie zauważyć, że część absolwentów poszerza swoje umiejętności po skończeniu studiów na kursach i szkoleniach, ale na to uczelnie nie mają już wpływu. Tutaj rozwiązanie może stanowić kształcenie podyplomowe.
Wyjście z impasu
Nie można też pominąć pojawiających się w różnych miejscach krzywdzących opinii na temat kosmetologów, które wywołały ich uzasadniony bunt. Niekorzystne opinie można również odnaleźć w oficjalnych pismach (dostępnych chociażby na stronach rządowych). Do części z nich odnosiłam się w pismach, m.in. w tym skierowanym do poseł Barbary Dziuk, zaznaczając, że nie należy znieważać zawodu, z którego w istocie powinniśmy być w Polsce dumni.
Podczas wieloaspektowych prac ważne było podejmowanie wysiłków zmierzających do osiągnięcia porozumienia, ale też podkreślenie faktu, że środowisko kosmetologów – absolwentów studiów wyższych zostało niesłusznie „zaatakowane”. Uważam jednak, że udało się oczyścić atmosferę i zmienić front działań, aby ustalić rozsądne ramy dla zawodu.
Jestem przekonana, że przyjęta przez moją uczelnię i przeze mnie strategia jest właściwa i mam nadzieję, że przyniesie oczekiwane efekty w postaci wyjścia z impasu, w którym utkwiła profesja kosmetologa.
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ