Liczą się ludzie!

Branża beauty to przede wszystkim specjaliści, którzy na co dzień pracują w gabinetach, salonach i klinikach. Jak znaleźć tych, z którymi będzie nam po drodze? O ludzkiej stronie biznesu rozmawiamy z dr Żanetą Gortat-Stanisławską.

 

LNE: Czy pandemia zmieniła realia w branży kosmetycznej, jeśli chodzi o zatrudnienie i budowanie zespołów?

Dr Żaneta Gortat-Stanisławska: Świat bardzo dynamicznie się zmiana i dotyczy to także naszej branży. Dziś gabinet to nie tylko specjaliści wykonujący zabiegi i uprzejma, wykwalifikowana recepcjonistka, ale również… specjalista ds. mediów społecznościowych. Z jednej strony nieustannie poszukujemy praktyków – kosmetologów, stylistek rzęs czy paznokci, trychologów, a z drugiej – pojawia się wiele nowych specjalizacji „okołobranżowych” i zapotrzebowanie na usługi takich ekspertów rośnie. 

W mojej ocenie tylko na początku pandemii w naszej branży był moment paniki. Rzeczywiście wtedy sporo gabinetów zdecydowało się na cięcia etatów i kiedy szukałam pracowników, było widać, że na rynku jest większy ruch. Potem jednak sytuacja się ustabilizowała i szybko okazało się, że w branży urodowej nadal mamy tzw. rynek pracownika. Wakaty szybko się wypełniły, a osoby z doświadczeniem, charyzmą i chęcią do pracy mogły przebierać w ofertach. Widzę natomiast, że zmieniły się priorytety i oczekiwania pracowników. Ważna jest dla nich umowa o pracę, czyli stały przychód. Sam procent od usług to już przeszłość. Po pandemii bardziej zwraca się uwagę na stabilność i bezpieczeństwo.

 

Pracodawcy też chcą czuć się bezpiecznie. Są ostrożniejsi, zatrudniając nowych pracowników?

Na pewno nauczyli się, że trzeba sprawdzać wiedzę kandydatów. Kiedy świetnie napisane CV okazuje się być tylko dobrą PR-owo informacją na papierze, a podczas rozmowy widać, że wiedzy i doświadczenia brak – ciężko będzie zbudować zaufanie i przyjąć taką osobę do zespołu. Dziś mało kogo stać na takie błędy. Jeśli więc właścicielka gabinetu sama nie jest kosmetologiem, warto żeby zaprosiła na rozmowę jedną z doświadczonych specjalistek – wtedy szybko będzie mogła zweryfikować, czy ktoś ma tylko teoretyczną wiedzę. Lepiej, by kandydatka powiedziała prawdę, że coś ją interesuje, ale nie ma wielkiego doświadczenia i bardzo chce nauczyć się tego w gabinecie, niż żeby stawiała się w roli eksperta, którym nie jest. Ja w takich sytuacjach doradzam szczerość – to popłaca. 

 

Na co zwrócić uwagę, by uniknąć rozczarowań (u obu stron)?

Przeglądając CV, mamy już pierwsze informacje o kandydatce. Ja bardzo często pytam o doświadczenia z poprzednich miejsc pracy: 

  • czym się ta osoba zajmowała, 
  • jakich zabiegów wykonywała się najwięcej, 
  • na jakich markach pracowała, 
  • czy w gabinecie był system zmianowy i w jakich godzinach był otwarty, 
  • co się tam podobało, a co by zmieniła – to ważny sygnał mówiący o tym, co jest ważne dla tej osoby.

Czasem ciężko takie informacje wyciągnąć pytaniami wprost – łatwiej wychodzą w rozmowie. Jeśli pani mówi mi, że przeszkadzała jej częsta praca w weekendy, a wiemy, że nasz gabinet tak właśnie działa, to może nie być idealną kandydatką.

Dla mnie ważne jest, czy praca jest też pasją osoby, z którą rozmawiam. Nie tylko obowiązkiem wykonywanym od – do, ale czymś, co ją interesuje – skłania do lektury, poszerzania wiedzy czy udziału w różnych wydarzeniach. Często podczas rozmowy pytam kandydatki o to, w jakim kongresie czy szkoleniu brały ostatnio udział i co to wydarzenie wniosło do ich pracy. Czy przeczytały jakiś inspirujący artykuł, jakie nowości na rynku je zainteresowały. To pozwala wyczuć, czy ta osoba czuje to, co robi, i czy chce się rozwijać. Co ważne, my też musimy nadążać za takim pracownikiem. 

 

 

Zmieniły się priorytety i oczekiwania pracowników. Ważna jest dla nich umowa o pracę, czyli stały przychód. Sam procent od usług to już przeszłość. Po pandemii bardziej zwraca się uwagę na stabilność i bezpieczeństwo. 

 

 

Często trafia pani na takie prawdziwe pasjonatki?

Taka osoba to prawdziwy skarb i niełatwo ją znaleźć. Czasem mam wrażenie, że po kilku latach edukacji na studiach dziewczyny tracą chęć do dalszego rozwoju, można nawet powiedzieć, że szybko się wypalają. Może to wynika z braku inspiracji w pracy, niskiego poziomu motywacji, którą powinien zapewnić pracodawca. Powodów może być dużo. Oczywiście nie każdy musi być prawdziwym pasjonatem i żyć pracą, chodzi mi bardziej o ten błysk w oku, zaangażowanie i chęci. Naturalne jest też to, że z czasem niektóre czynności zaczynają nudzić. Potrzebujemy zmian, nowych bodźców. 

Co istotne, nie tylko finanse się liczą, ale możliwość rozwoju i działania na własną rękę. Ja staram się zapewnić mojemu zespołowi wiele atrakcji i motywować ich na różne sposoby – poprzez szkolenia, wyjazdy zagraniczne, udział w branżowych wydarzeniach czy teraz warsztaty online. Pamiętajmy, że wiedza naszych pracowników wpływa także na wizerunek salonu jako miejsca, gdzie pracują profesjonaliści.  

 

A wracając jeszcze do rekrutacji – czy pyta pani także o plany zabiegowe albo ulubione kuracje?

Oczywiście! Dzięki temu od razu wiem, czy ktoś pracuje głównie według schematów, czy jest kreatywny. Słucham, jakiego słownictwa używa, czy wyjaśnia działanie składników, uzasadnia wybór kuracji. Profesjonalistka powinna operować bardziej zaawansowanym językiem – nie chodzi o to, by był niezrozumiały dla klienta, ale nie powinien być potoczny. To też pokazuje, ile zajmie przygotowanie nowej osoby do pracy w naszym gabinecie. Zwykle takie wprowadzenie trwa około miesiąca i możemy potraktować je jako okres próbny, podczas którego zobaczymy, jak układa się współpraca i relacje w zespole, bo to też bardzo ważne.

 

 

 

 

Rzeczywiście aż tak bardzo?

Oczywiście! Trzeba sprawdzić, jak współpracownicy się dogadują, czy sobie wzajemnie pomagają, czy nie pojawiają się od razu konflikty. Kiedy do zespołu dołącza bardzo doświadczona osoba, może być postrzegana przez innych jako konkurencja czy wręcz zagrożenie. Tu też dochodzą finanse – często po cichu pracownicy porównują swoje pensje i to jest kolejny powód do konfliktów czy niechęci.

 

Kwestie finansowe nadal budzą wiele kontrowersji?

Niezmiennie. Pracownicy widzą, jak działa salon, i potrafią dodać dwa do dwóch. Podczas zebrań warto poruszać takie kwestie, żeby uniknąć plotek. Nie chodzi tu o spowiedź właściciela, ale omówienie inwestycji i określenie kosztów prowadzenia biznesu. Nasi pracownicy, szczególnie ci młodzi, często widzą tylko przychody, a nie mają pojęcia, jakie koszty i wydatki ponosi właściciel biznesu. Czasem budzi to frustrację i jest powodem do niepotrzebnych dyskusji. Jeśli komunikujemy takie informacje wprost, unikamy niejasności. Szczera rozmowa zawsze jest dobrym rozwiązaniem. 

 

Co robić, gdy ktoś postanawia rzucić pracę?

Jako właściciele powinniśmy pamiętać, że zatrudnienie nowego pracownika jest dla nas większym kosztem niż utrzymanie obecnego. Czasem nasze drogi rozchodzą się w sposób naturalny, ale zawsze warto porozmawiać i sprawdzić, czy jednak nie lepiej się dogadać – szczególnie jeśli jedyną przyczyną zmian są kwestie finansowe.

Natomiast jeśli wiemy, że marzeniem naszej pracownicy jest własny salon, warto umówić się z nią, że da nam znać, kiedy przyjdzie ten moment i wspólnie przygotujemy się na jej odejście. Brzmi to może utopijnie, ale kiedy mamy do siebie duże zaufanie – jest możliwe. Pamiętajmy, że branża jest tak naprawdę mała i często spotykamy się na zawodowej drodze – na szkoleniach, kongresach czy w innych okolicznościach. Szkoda omijać się szerokim łukiem. Bycie fair daje komfort obu stronom.

 

 

Dla mnie ważne jest, czy praca jest też pasją osoby, z którą rozmawiam. Nie tylko obowiązkiem wykonywanym od – do, ale czymś, co ją interesuje – skłania do lektury, poszerzania wiedzy czy udziału w różnych wydarzeniach. 

 

 

Przed pracodawcami także nowe wyzwanie — na rynek wkraczają przedstawiciele pokolenia Z.

To są zupełnie inni pracownicy, nawet w porównaniu do wymagających mille­nialsów. Nie mamy w zespole wielu osób z tej generacji, bo jednak do gabinetów szukamy bardziej doświadczonych specjalistów, ale wykładam na uczelniach i mam stały kontakt ze studentkami. Młode dziewczyny mają dziś spore oczekiwania – chcą pracować w prestiżowych, pięknych gabinetach, które wyglądają jak z Instagrama, mają bazę klientów i topowe zabiegi w ofercie. To dla nich ważna kwestia, bo one żyją w tych mediach. Co ciekawe, lubią przejmować zadania związane z obecnością w sieci. Dla pracodawcy może to być korzystne, a dla młodego pracownika atrakcyjne. 

Dziś młode pokolenie przykłada dużą wagę do granic – tu nie ma mowy o niepłatnych nadgodzinach. Szanują swój czas prywatny i nie chcą spędzać połowy życia w pracy, jak ich rodzice. Nie znają czasów, gdy było trudno o pracę, zwykle nie założyli jeszcze rodziny i nie mają związanych z tym obowiązków. Mogą za to liczyć na pomoc rodziców i komfort na tyle duży, że mogą poczekać na wymarzoną pracę. 
Zauważyłam, że „iksy i igreki” lubią specjalizację – jeśli zajmują się stylizacją brwi, to skupiają się wyłącznie na tym i w tym temacie chcą się rozwijać. A przy okazji zdobyć popularność i stać się ekspertem, influencerem. Wszechstronność jest w tym pokoleniu passé. To nowoczesne spojrzenie na biznes beauty i może być odświeżające, ale też jest dla pracodawcy sporym wyzwaniem. Żeby uniknąć rozczarowań, warto już na początku ustalić przejrzyste warunki współpracy i konsekwentnie się ich trzymać. 

 

Pani recepta na sukces w budowaniu zespołu?

Trzeba pamiętać, że miejsce tworzą ludzie, a nie sam pracodawca. Ja mogę mieć własną wizję, ale pomagać mi ją realizować musi zespół. Warto czasem postawić się w miejscu pracownika, a jednocześnie współpracować z osobami, które potrafią spojrzeć na biznes z perspektywy pracodawcy. Nikt z nas nie jest ideałem i trzeba cały czas się uczyć, edukować i weryfikować swoje podejście. Praca z ludźmi jest bardzo wymagająca, ale przynosi wielką satysfakcję. 

 

Rozmawiała Agnieszka Wróblewska

 

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ