Gwarancja efektów

Nie ma słabszych i gorszych biostymulatorów, metod czy urządzeń, mogą być tylko nieodpowiednio dobrane i zastosowane. Używane właściwie – zawsze działają mocno i skutecznie.

 

LNE: Biorewitalizatory, biostymulatory, redermalizatory... Jaka jest różnica między nimi?

Iwona Wójcik: Proces biorewitalizacji polega na ukierunkowanym wykorzystaniu kwasu hialuronowego do restrukturyzacji przestrzeni międzykomórkowych, które są ważne dla utrzymania zdrowia i dobrej kondycji skóry. Poza utrzymaniem skóry w odpowiedniej formie poziom jej nawilżenia decyduje o możliwości zachodzenia konkretnych reakcji, które chcemy w skórze wzbudzić, na przykład tworzenia nowych włókien kolagenowych. 

 

Pora na redermalizatory – czym one są?

Jest to połączenie substancji o działaniu biorewitalizującym i biostymulującym w jednej procedurze. Produkty o działaniu redermalizującym mają komponentę w postaci kwasu hialuronowego, do którego dodaje się substancje działające na receptory na fibroblastach, inicjujące produkcję włókien podporowych. 

To oręż przeciw trzem patogenetycznym mechanizmom starzenia się skóry, dzięki redermalizacji możemy złagodzić ich przebieg. Redermalizator reguluje fizjologiczne i biologiczne procesy zachodzące w komórkach. Blokuje negatywny wpływ wolnych rodników i zapobiega odwodnieniu skóry.

 

A biostymulatory?

Biostymulacja skóry polega na pobudzaniu własnych możliwości regeneracyjnych komórek przy użyciu konkretnej substancji czynnej. Czyli dajemy tkankom bodźce, które będą wywoływać reakcje, prowadzące do odnowienia skóry.

 

Czy to odnowienie jest wynikiem wzmożonej proliferacji fibroblastów, czy także zwiększenia ich potencjału twórczego? 

Biostymulatory wykazują wielokierunkowe działanie. Część z nich koryguje deficyt objętości skóry, więc ich działanie jest bardziej stymulujące. Takimi produktami są te na bazie:

  • kwasu L-polimlekowego, 
  • hydroksyapatytu wapnia, 
  • atelokolagenu,
  • polinukleotydów. 

Dzięki receptorom CD39 i CD40 osiągamy nie tylko stymulację fibroblastów, lecz także efekt tzw. gąbki elektrostatycznej, w której grupy fosforanowe trwale wiążą wodę w przestrzeniach międzykomórkowych. A wszystko to w granicach fizjologicznych, biologicznych możliwości naszej skóry, więc nie ma ryzyka nadkorekty.

 

 

Kolagenu możemy użyć do każdego rodzaju cery, nawet młodej, wyglądającej doskonale, która okaże się obciążona w tzw. wywiadzie genetycznym.

 

 

Jeżeli podamy biostymulator osobie, która ma 60 lat i więcej, u której większość fibroblastów przekształciła się w nieaktywne fibrocyty, czy tylko pobudzimy nieliczne aktywne jeszcze fibroblasty, czy uzyskamy efekt namnożenia nowych?

Na pewno mamy możliwość zainicjować proces proliferacji fibroblastów, stosując specyfiki na bazie atelokolagenu, które wyzwalają neosyntezę kolagenu.

Koktajle zawierające zestaw aminokwasów – glicynę, prolinę i lizynę – uzupełniają deficyty w strukturach włókien kolagenowych i stymulują procesy wytwórcze komórek. Atelokolagen między innymi wspiera proliferację fibroblastów i aktywację monocytów.

 

Jeżeli chcemy pobudzić proliferację fibroblastów w skórze bardzo dojrzałej, która ma deficyt wody w przestrzeni międzykomórkowej, niedobory niezbędnych aminokwasów oraz zmniejszony przepływ przez naczynia krwionośne, czy ta kolejność działań: biorewitalizacja, redermalizacja, biostymulacja – jest odpowiednia?

Jeśli skóra nie wykazuje potencjału do samodzielnego tworzenia fibroblastów, a przyczyną ubytków jest deficyt jej nawilżenia, powinniśmy zacząć od biorewitalizacji. Stworzy ona warunki do wykorzystania potencjału aminokwasów, które podamy w kolejnych zabiegach. Następnym krokiem może być aplikacja atelokolagenu, który pozwoli na namnożenie fibroblastów w środowisku, które jest niemalże idealne. Takie postępowanie zwiększa efektywność długotrwałej terapii. Rezultaty zabiegu są zdecydowanie szybsze i bardziej spektakularne.

Jeśli nie zadbamy o środowisko zewnątrzkomórkowe, nie będziemy w stanie przeprowadzić procesów biostymulacji, włącznie z wywołaniem kontrolowanego stanu zapalnego.

 

Jak przebiega działanie biostymulatorów?

Polega ono głównie na oddziaływaniu na receptory CD39 i CD40, zlokalizowane na fibroblastach. Celem naszego działania są te komórki, a jego mechanizm oparty na reakcjach anabolicznych: replikacji, syntezie białka i produkcji składników macierzy zewnątrzkomórkowej. Gdy zastosujemy konkretny biostymulator tkankowy, siła jego działania będzie zależna od typu i składu tego produktu.

 

 

Autologiczne przeszczepy zawsze dają pobudzenie struktur, które tego potrzebują. Jestem przekonana, że materiały autologiczne są doskonałym uzupełnieniem biostymulacji.

 

 

Które substancje biostymulujące są słabsze, a które mocniejsze? Jakie stosować u młodszych, a jakie u starszych osób?

Nie ma słabszych i gorszych biostymulatorów, metod czy urządzeń, mogą być tylko nieodpowiednio dobrane i zastosowane. Używane właściwie – zawsze działają mocno i skutecznie. 

 

Zapytam więc o rodzaje substancji biostymulujących. Które z nich postrzega pani jako biostymulatory?

Jednym z wiodących, dających spektakularne i szybkie efekty, jest kolagen poddany specjalnej obróbce. To idealny sprzymierzeniec w przywracaniu jędrności skóry twarzy i ciała. 

 

Dlaczego?

Bo ma możliwości proliferacji fibroblastów, czyli zwiększania ilości kolagenu i elastyny w przestrzeniach międzykomórkowych. Mając do dyspozycji kolagen, jesteśmy w stanie użyć go do każdego rodzaju cery, nawet młodej, wyglądającej doskonale, która może się okazać obciążona w tzw. wywiadzie genetycznym. U takiej klientki stosujemy kolagen profilaktycznie, wykonując jeden zabieg co kwartał. Na intensywność jego działania będzie wpływać częstotliwość powtarzania aplikacji, ilość substancji i sposób jej podania. Można go aplikować co 2 cm albo co 4 mm, wywołując różny odczyn zapalny. Można go zdeponować tylko punktowo, w konkretnych miejscach, które jako pierwsze zdradzają upływ czasu (łuki brwiowe, mięsień okrężny ust, linia żuchwy), lub równomiernie na całą powierzchnię skóry twarzy, szyi i dekoltu. Takie działanie prewencyjne powoduje ujędrnienie tkanek nawet do 80%, nie rozleniwiając ich przy tym. Po odpowiednim podaniu preparatu widzimy, jak co każdy cykl zabiegowy skóra się zmienia, wręcz spektakularnie odzyskując gęstość i sprężystość.

 

Jakie jeszcze biostymulatory może pani wymienić?

To pewnie będzie kontrowersyjne, ale uważam, że PRP (osocze bogatopłytkowe – przyp. red.) i fibryna również mogą być biostymulatorami. Uwielbiam pracę na materiałach krwiopochodnych typu PRP, ATR (autologiczny wypełniacz otrzymywany z osocza bogatopłytkowego z własnej krwi pacjenta – przyp. red.), PRF (fibryna bogatopłytkowa – przyp. red.). 

Jestem nawet zdania, że osoby, które nie chcą korzystać ze „sztucznych” substancji, mając przekonanie, że tylko własny organizm ma potencjał do samoodnowy, uzyskują bardzo zadowalające rezultaty z wykorzystaniem autologicznych przeszczepów. Mam wrażenie, że dobre nastawienie wzmacnia efekty naszych starań. Uważam, że osocze doskonale pobudza do rewitalizacji i regeneracji. Autologiczne przeszczepy dają pobudzenie struktur, które tego potrzebują. Tak działa ludzkie ciało – jeżeli jest zdrowe i poprawnie rozpoznaje sygnał o jakimś ubytku, samo „kontaktuje się” z receptorem komórki mogącej ten defekt uzupełnić. Jestem przekonana, że materiały autologiczne są doskonałym uzupełnieniem biostymulacji.

 

 

Warto odróżnić faktyczne potrzeby skóry klientki od jej oczekiwań. Temu służy obszerny, wyczerpujący wywiad, uwzględniający uwarunkowania genetyczne.

 

 

Czy autologiczne preparaty mogą być zastosowane jako preludium do dalszych działań, o silniejszych właściwościach proliferacyjnych, czy są raczej uzupełnieniem takich zabiegów?

Po zastosowaniu autologicznego materiału obserwujemy siłę reakcji biologicznej skóry. Będzie ona na tyle skuteczna, na ile tkanka ma swoistą możliwość reakcji.

 

Przed podaniem stymulatorów tkankowych warto odżywić skórę za pomocą preparatów krwiopochodnych?

Właśnie! Jeżeli użyjemy fibryny bogatopłytkowej, mamy już nie tylko naturalną odpowiedź biologiczną skóry, lecz także efekt wypełnienia. Fibryna pozwoli nam również na różnicowanie stopnia odnowy, bo jest silnym regeneratorem i tworzy w skórze swoisty implant. Nie jest płynna, jak osocze, lecz ma strukturę jakby sieci macierzy, która zaimplantowana do tkanek jest odseparowana od pozostałych struktur. 
Musimy pamiętać, że tam, gdzie organizm musi „coś przepracować”, zachodzą najlepsze procesy odnowy. Dodatkowo fibryna gwarantuje powolne uwalnianie się czynników wzrostu i ucisk na fibroblasty, który zwiększa ilość produkowanego przez nie kwasu hialuronowego. 

 

Czy podanie fibryny może zastąpić podawanie koktajli biorewitalizujących na bazie kwasu hialuronowego?

Może i jest to też doskonała metoda do wykorzystania u osób młodych. Profilaktyka plus działanie stymulujące, ale jednak cały czas naturalne.

 

Pomówmy o polinukleotydach.

Tu zastosowałabym pojęcie biorewitalizacji z pośrednią biostymulacją. Uważam, że mają one właściwości „bomby antyoksydacyjnej”, ale poprzez swoją złożoność działają także biostymulująco. Jeżeli biostymulacja, biorewitalizacja i redermalizacja są przeprowadzone w odpowiedniej kolejności, zawsze efektem końcowym terapii będzie biostymulacja.

 

A bursztynian sodu – czy jest biostymulatorem?

Stosuje się go w parze z kwasem hialuronowym, co wpływa na jego przyswajalność i biodostępność, dzięki czemu zyskujemy regulację biochemicznych i biofizycznych procesów w komórkach. Odtworzenie właściwego środowiska pozakomórkowego jest kluczowe dla aktywności fibroblastów. 

 

Bursztynian ma mniejszy potencjał niż atelokolagen?

Tak, bo bursztynian jest substancją wspomagającą.

 

 

Jeżeli są duże ubytki w tkankach, a skóra jest dojrzała, okres 4-6 tygodni pomiędzy zabiegami wydaje się zasadny i jest podyktowany reakcją fibroblastów.

 

 

A kwas L-polimlekowy? 

Podawanie kwasu L-polimlekowego w miejsca ubytków wywołuje znacznie intensywniejsze działanie niż atelokolagenu, ale nie w przypadku produktu mezoterapeutycznego. Taki preparat sprawdzi się u młodszych osób, u których potencjał wytwórczy fibroblastów jest duży. 

 

Jak na tym tle wypada hydroksyapatyt wapnia?

To substancja, która jest podawana nie w iniekcjach, jak mezoterapia, lecz jako wypełniacz i stymulator kolagenu. Ten biostymulator jednak nie wybaczy nam błędów, zachowuje się w skórze jak preparat wolumetryczny. Musi być precyzyjnie podawany w punkty, gdzie ma podporę okostnej, czyli miejsca w miarę nieruchome. Nie w obszary o dużej ruchomości czy na poduszki tłuszczowe. 

Jeżeli zaaplikujemy go w nieodpowiednie miejsca, stworzy nadkorektę, a nie ma na niego remedium w postaci rozpuszczalnika tkankowego.

 

Mamy jednak preparaty mezoterapeutyczne z dodatkiem hydroksyapatytu wapnia.

I są to dobre specyfiki dla osób, które zaczynają walkę z rozpoczynającymi się procesami starzenia. Nie jest on natomiast tak skuteczny u klientek dojrzałych.

 

Jakie są zasady dobierania do zabiegów substancji o właściwościach biostymulujących?

Warto odróżnić faktyczne potrzeby skóry klientki od jej oczekiwań.Temu służy obszerny, wyczerpujący wywiad, uwzględniający uwarunkowania genetyczne.

Osoba, która siedzi na naszym fotelu, oczekuje efektów zabiegu, dlatego warto dobrze znać przyczyny i skutki działania rozmaitych substancji, by dobrać idealne dla konkretnej cery. Tylko wtedy w pełni zareaguje ona na podany biostymulator. 

Uwzględnijmy to, że najpierw musimy wykonać proces redermalizacji, biorewitalizacji, czasem wesprzeć się rozwiązaniami hi-tech, a dopiero w efekcie tych działań użyć biostymulatora. 

 

Czyli nie ma odpowiedzi na pytanie, który jest lepszy i gorszy?

Nie ma. Bo w przypadku klientki, która chce zastosować biostymulację typowo prewencyjnie, mamy kilka dróg. Możemy zastosować:

  • sam kwas hialuronowy, korzystając z różnych jego stężeń, 
  • zabiegi z użyciem materiałów krwiopochodnych, 
  • atelokolagen w rozsądnej ilości i właściwym czasie podania, 
  • mezoterapię z kwasem hialuronowym i hydroksyapatytem wapnia. 

Ich dobór będzie zależał od stanu wyjściowego cery klientki, jej stylu życia, stosowanych używek, ale także od wywiadu. 

 

A co z łączeniem tych substancji? Których na pewno nie możemy ze sobą zestawiać w jednym zabiegu lub w procedurach zaplanowanych blisko siebie?

Możemy łączyć ze sobą aminokwasową terapię zastępczą z atelokolagenem, jednak nie podczas jednej sesji zabiegowej. Aminokwasy są jednostką budulcową dla kolagenu, ale trzeba odczekać, żeby nastąpiła zamierzona reakcja, dlatego atelokolagen stosujemy dwa tygodnie po zabiegu z aminokwasami. Jeżeli to atelokolagen aplikujemy jako pierwszy, aminokwasową terapię zastępczą wykonujemy dopiero po 4–6 tygodniach. Wszystkie produkty na bazie atelokolagenu wywołują mniejszą bądź większą reakcję zapalną i w czasie jej trwania nie możemy podawać kolejnego produktu stymulującego.

 

Czy spotkała się pani z procedurą, w której te dwa wymienione produkty aplikowane są w trakcie jednego zabiegu na inną głębokość?

Słyszałam o takich praktykach, ale w mojej ocenie nie mają one sensu. Obie substancje muszą być zdeponowane na tej samej głębokości, ponieważ biostymulacja dotyczy fibroblastów skóry właściwej. 

Jeżeli do tej warstwy podczas jednego zabiegu zaaplikujemy i atelokolagen, i aminokwasy – stan zapalny będzie dominował nad możliwością wykorzystania aminokwasów i ich potencjału, a komórka będzie trawiła substancje budulcowe. 

Dlatego jednak warto jednocześnie wykonać dwa inne zabiegi: na granicy skóry i tkanki podskórnej podać kaniulą substancje działające stricte jak gąbka, czyli na przykład hybrydowy kwas hialuronowy, a w skórę właściwą – polinukleotydy. 

Jest to działanie uzasadnione, ponieważ hybrydowy kwas hialuronowy, zdeponowany na takiej głębokości, stworzy poduszkę dla polinukleotydów, które zwiększą swoje działanie regeneracyjne. 

 

Jeżeli ktoś miał podawany kwas hialuronowy z hydroksyapatytem wapnia, a nie jest zadowolony z efektu, po jakim czasie może użyć nowego biostymulatora?

Ten czas wynika ze stanu skóry i wieku klientki. Jeżeli są duże ubytki w tkankach, a skóra jest dojrzała, okres 4–6 tygodni pomiędzy zabiegami wydaje się zasadny i jest podyktowany reakcją fibroblastów. U klientek, które nie oczekują nadkorekty, odstęp między zabiegami powinien wynosić około 8 tygodni.

 

Czy łącząc te substancje w zabiegach wykonywanych zgodnie z planem, uwzględniającym wytworzenie nowych włókien kolagenu i elastyny, z zachowaniem odpowiednich interwałów czasowych, możemy doprowadzić do nadkorekty? Czy te substancje mogą zadziałać krzyżowo?

Nie mogą, bo są to substancje samometabolizujące. Warto wspomnieć, że jeśli mamy do czynienia z większym wyzwaniem, możemy wzmocnić działanie biostymulatora odpowiednią aparaturą. W przypadku tego typu terapii skojarzonych uzyskamy lepsze efekty. 

 

Chodzi o radiofrekwencję, karboksyterapię lub nieablacyjny i ablacyjny laser frakcyjny? 

Tak. Możemy wykorzystać działanie termiczne sprzętu, wykonać serię rekomendowanych zabiegów, a następnie „podciągnąć efekt” za pomocą biostymulatorów. W trakcie oddziaływania na skórę aparaturą hi-tech dochodzi do zmian jonizacyjnych, komórki uwrażliwiają się na działanie innych bodźców. Podanie redermalizatorów i biostymulatorów do tak pobudzanych tkanek daje lepsze rezultaty niż zastosowanie tych technik oddzielnie. Potencjał fibroblastów poddanych działaniu termicznemu zwiększa się. Możemy nawet połączyć w jednym zabiegu działanie peelingu laserowego z biostymulatorem. Przy czym nie musimy tu działać na skórę silną wiązką laserową, jedynie powierzchownie. Nie wywołujemy stanu zapalnego, będzie to tylko bodziec termiczny.

Robimy więc serię zabiegów biostymulujących a po 2-3 seriach, kiedy widzimy, że skóra zaczyna się ujędrniać, pogrubiać, dokładamy RF, by nieco przyspieszyć regenerację. Następnie wracamy do zabiegów redermalizacyjnych lub biorewitalizujących.
Tak dobrana i skomponowana terapia zawsze będzie gwarancją oczekiwanych efektów.

 

Rozmawiała Agnieszka Gomolińska

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ