Zawód: kosmetolog

Kosmetologów kształci się w Polsce od ponad dwudziestu lat, ale do tej pory nie określono zakresu ich kompetencji. Dlaczego tak ważne jest uregulowanie tej kwestii i co to ma wspólnego z wprowadzeniem ustawy o tym zawodzie?

 

LNE: Czy dla klienta gabinetu powinna mieć znaczenie różnica między kosmetyczką i kosmetologiem, i to, kto wykonuje zabieg?

Beata Wątorowska: Uważam, że istotne jest, aby klienci mieli świadomość, że kosmetolog to absolwent studiów wyższych, co wiąże się z szerszym zakresem kompetencji i większą wiedzą. W tej chwili wszystkich nas wrzuca się do jednego worka: technika usług kosmetycznych po dwuletniej szkole policealnej, kosmetyczkę po różnego rodzaju kursach oraz kosmetologa po studiach licencjackich lub magisterskich. Żeby było jasne – bardzo cenię tę ogromną grupę zawodową, jaką stanowią kosmetyczki, ale nadszedł już czas, żeby w końcu posługiwać się precyzyjnymi terminami: kosmetyczka, technik usług kosmetycznych i kosmetolog.

 

 

Wspólne działanie

Koalicja dla Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii powstała w lutym 2021 roku. Zrzesza Stowarzyszenie Przyjazna Kosmetyka, Izbę Kosmetologów i Krajową Izbę Kosmetologii. Główne cele Koalicji to:

  1. Wprowadzenie w życie ustawy o zawodzie kosmetologa, która będzie określać zasady wykonywania tego zawodu, uzyskiwania prawa do jego praktykowania, a także reguły kształcenia zawodowego i podyplomowego.

  2. Powstrzymanie proponowanych przez Naczelną Radę Lekarską zmian w definicji świadczenia zdrowotnego.

  3. Zadbanie o to, aby zawód kosmetologa istniał w społecznej świadomości jako profesja odrębna od tej, którą wykonuje kosmetyczka oraz technik usług kosmetycznych. 

 

 

Skomplikowana sytuacja zawodu kosmetologa wynika też z tego, że nie jest on wyodrębniony w Polskiej Klasyfikacji Działalności.

Tak, gdyż do kodu 96.02. Z bardzo dawno temu przypisano w odniesieniu do rzemiosła „fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne”. Aby jasno rozdzielić poszczególne grupy i ich kompetencje, potrzebna jest ustawa o zawodzie kosmetologa, która regulowałaby warunki i zasady jego wykonywania oraz standardy kształcenia, szkolenia i nadawania uprawnień kwalifikacyjnych. To w praktyce oznaczałoby ujednolicenie programów nauczania, bo w tej chwili każda uczelnia może mieć inny.

Wprowadzenie takiej ustawy to główny cel Koalicji dla Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii.

 

 

Ustawa o zawodzie kosmetologa miałaby regulować zasady jego wykonywania oraz standardy kształcenia. To w praktyce oznaczałoby ujednolicenie programów nauczania, bo w tej chwili każda uczelnia może mieć inny. 

 

 

Jak doszło do powstania Koalicji?

O tym, że należy uregulować nasz zawód, mówimy od wielu lat, natomiast prace w tym zakresie bardzo zintensyfikowaliśmy, kiedy zaczął się wzmożony atak lekarzy tzw. medycyny estetycznej na nasze środowisko. Im silniej atakowali, tym bardziej rosła w nas świadomość, że musimy zadbać o naszą przyszłość i nie dać się zepchnąć na margines.

Prace bardzo przyspieszyły właśnie wtedy, gdy w lutym 2021 roku udało się zjednoczyć nasze środowisko – wszystkie stowarzyszenia i organizacje, zawiązując Koalicję dla Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii.

Połączyliśmy siły i ustaliliśmy priorytety. Po pierwsze: wprowadzenie wspomnianej ustawy. Druga kwestia to zwiększenie świadomości społeczeństwa, kim jest kosmetolog i czym różni się od kosmetyczki.

Działamy bardzo intensywnie – prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Rozwoju i Technologii, któremu podlega zawód technika usług kosmetycznych, spotykaliśmy się też z Pracodawcami RP (organizacją działającą m.in. w obszarach związanych z rozwojem przedsiębiorczości, rynku i prawa pracy – przyp. red.).

Skupiamy się na rzeczach ważnych i możliwych, naszym zdaniem, do realizacji. Staramy się reagować na wszystkie działania, których celem jest dyskredytacja naszego zawodu, wysyłamy pisma do redakcji czy ministerstw. 

W styczniu tego roku brałyśmy również udział w debacie ekspertów pod hasłem „Co z tą kosmetologią?” w programie „Z innej strony” realizowanym przez Sekielski Brothers Studio.

 

 

Klasyfikacja zawodów i specjalności

W tej klasyfikacji kosmetolog ma nadany numer 229903, natomiast kosmetyczka 514202.

To usystematyzowany zbiór zawodów i specjalności występujących na rynku pracy, stanowi swego rodzaju „spis z natury”. Został przygotowany w oparciu o Międzynarodowy Standard Klasyfikacji Zawodów ISCO-08. Aktualizowanie tego zbioru w celu dostosowania do zmian zachodzących na rynku pracy (polskim i europejskim) poprzez wprowadzanie do niego nowych zawodów/specjalności odbywa się co 2-3 lata.

Jednak rozporządzenie w sprawie klasyfikacji zawodów i specjalności nie reguluje kwestii dopuszczania do wykonywania zawodu i spełniania wymagań kwalifikacyjnych przez osoby oferujące swoje usługi w danym zawodzie na rynku pracy, nie reguluje też standaryzacji kształcenia, szkolenia i nadawania uprawnień kwalifikacyjnych przez podmioty oferujące te usługi (np. kursy lub szkolenia). Klasyfikacja jest przede wszystkim narzędziem wykorzystywanym do potrzeb statystyki, zatrudnienia, pośrednictwa i poradnictwa zawodowego, prowadzenia badań, analiz, prognoz i innych opracowań dotyczących rynku pracy.

Źródło danych: Departament Rynku Pracy Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.

 

 

Słowa kosmetyczka i kosmetolog są często używane wymiennie nawet przez osoby, które te zawody wykonują. 

Wiem, kiedyś sama tak mówiłam. Ale teraz bardzo często poprawiam klientki. Zaczynam więc edukację już w moim gabinecie. Rynek rozwija się w tej chwili bardzo dynamicznie, biała kosmetyka nie należy już do najbardziej popularnych zabiegów. Kosmetolodzy od wielu lat stosują nowoczesne technologie i preparaty, oferta naszych gabinetów znacznie się poszerzyła. Dlatego tak ważne jest uświadomienie klientom, kim jest kosmetolog, że w ogóle ktoś taki istnieje, i że to właśnie my jesteśmy po to, by dbać o poprawę ich urody i pielęgnację. Lekarz jest potrzebny, gdy mamy do czynienia z problemami zdrowotnymi.

 

Jakie są jeszcze zadania Koalicji?

Jest jeszcze jedna, bardzo istotna kwestia – w 2021 roku Naczelna Rada Lekarska przyjęła uchwałę w sprawie rozszerzenia definicji świadczenia zdrowotnego. To poważny problem, który dotyczy bezpośrednio naszej grupy zawodowej, i dlatego celem Koalicji jest zablokowanie wejścia w życie zaproponowanej przez lekarzy definicji.

 

Jak miałaby ona brzmieć? 

W tej chwili jest następująca: „Świadczeniem zdrowotnym jest działanie służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania”. Natomiast NRL postuluje rozszerzenie tego opisu o następujący fragment: „(…) a także działania służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta poprzez zmiany jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie.”
Jeśli takie brzmienie weszłoby w życie, to mogłoby oznaczać, że np. redukcja zmarszczek stanie się ich „leczeniem”, a tym samym świadczeniem zdrowotnym, którego będą mogły udzielać zakłady opieki zdrowotnej oraz osoby wykonujące zawód medyczny.

 

Czy ingerencja w tkanki ludzkie nie jest bardzo szerokim pojęciem? I czy można pod tę nową definicję podciągnąć choćby masaż, który ma na celu poprawę samopoczucia?

Właśnie tak. A z ingerencją w tkanki wiąże się np. jono- czy sonoforeza. Dlatego tak ważne jest, żeby taka definicja świadczenia nie weszła w życie. Nie zgadzamy się na to jako grupa zawodowa. Ale prawdę mówiąc, zmiana nie leży również w interesie całego społeczeństwa. Mamy w tej chwili dostatecznie dużo świadczeń zdrowotnych, których chorzy naprawdę potrzebują, a często nie ma ich kto wykonywać.

Łatwo jest wprowadzić zakaz przeprowadzania pewnych zabiegów kosmetologicznych przez kosmetologów, lecz zastanówmy się, do czego to może doprowadzić. Czy naprawdę chcemy, aby ci, którzy kształcą się po to, aby dbać o nasze zdrowie i często ratować nasze życie, skupiali się na urodzie i biznesie? Trudno to zrozumieć.

 

 

Parlamentarny Zespół ds. Podiatrii, Podologii i Kosmetologii

Zespół powstał w listopadzie 2019 r. Przewodniczy mu poseł Barbara Dziuk, wcześniej zaangażowana w prace nad Ustawą o niektórych zawodach medycznych, wśród których jest m.in. asystentka dentystyczna, dietetyk czy fizjoterapeuta.

7 lutego tego roku odbyło się posiedzenie, w którym udział wzięli przedstawiciele: Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rozwoju i Technologii, Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych, Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej, Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych, Naczelnej Izby Lekarskiej, Izby Kosmetologów oraz Koalicji na rzecz Bezpieczeństwa i Rozwoju Kosmetologii. Tematem spotkania był zawód kosmetologa w Polsce, jego aktualna sytuacja, postulaty środowiska i perspektywy.

Rezultat tego posiedzenia to zaproszenie uczestniczących w nim instytucji do wydelegowania swoich przedstawicieli do prac zespołu roboczego. Będzie on miał za zadanie wspólnie wypracować regulacje dotyczące kwalifikacji kosmetologa i standardów tego zawodu.

 

 

Jak wyglądają prace nad ustawą – czy jest już projekt?

Ustawa została przygotowana, obecnie pracujemy nad jej wprowadzeniem. Niestety proces ten jest trudny i długotrwały.

 

Czy w tym dokumencie jest też mowa o osobach z długim stażem pracy, ale bez studiów? W jaki sposób mogłyby one nabyć uprawnienia do wykonywania zawodu kosmetologa?

Sytuacja jest podobna jak w przypadku pielęgniarek, które w jakimś momencie zostały trochę zmuszone do tego, żeby ukończyć wyższą uczelnię. Idealnie byłoby, gdyby np. ci, którzy mają tytuł technika usług kosmetycznych, jeśli chcieliby mieć uprawnienia do wykonywania zawodu kosmetologa, mogli zdać egzamin państwowy. Prowadziliśmy też rozmowy z uczelniami, żeby takie osoby z odpowiednio długim stażem mogły ukończyć studia w indywidualnym toku nauczania, w skróconym czasie. Takie pojedyncze przypadki mają miejsce już teraz, chodzi jednak o to, żeby tę kwestię uregulować systemowo. Nasze rozmowy przerwała pandemia, bo uczelnie przeszły na pracę zdalną.

Inna kwestia to świeżo upieczeni absolwenci studiów. Chcielibyśmy, aby młoda kosmetolożka czy kosmetolog musieli odbyć staż, żeby móc przeprowadzać niektóre bardziej inwazyjne zabiegi. Nie jest naszą intencją, aby ludzie młodzi i bez doświadczenia wykonywali bardzo inwazyjne procedury. Po pierwsze może to stanowić zagrożenie dla klientów, a po drugie to właśnie tego rodzaju praktyki psują opinię całemu środowisku. To by częściowo uporządkowało rynek. Sama zresztą uważam, że pewnych rzeczy kosmetolodzy nie powinni wykonywać, jak choćby stosowanie toksyny botulinowej, będącej przecież lekiem, czy zabiegi z użyciem nici PDO, które są bardzo poważną ingerencją w tkanki. Takich procedur nie powinien przeprowadzać nawet wykwalifikowany kosmetolog z długoletnim stażem. W moim gabinecie robi to wyłącznie lekarz.

 

Czy prowadzicie rozmowy ze środowiskiem lekarskim na temat ewentualnego podziału kompetencji?

Podejmowaliśmy próby od dawna, choćby w 2014 roku podczas Kongresu LNE w Krakowie, ale trudno tu mówić o dialogu. Lekarze raczej próbują narzucać nam swoją wizję tego, czego, ich zdaniem, nie powinien wykonywać kosmetolog. Nie możemy się jednak zgodzić na to, żeby to wyłącznie oni ustalali listę zabiegów, które moglibyśmy przeprowadzać. Dlaczego to grupa zawodowa zyskująca na tych ograniczeniach ma je definiować, a nie bierze się pod uwagę głosu osób, których te zasady będą bezpośrednio dotyczyć?

 

Mam raczej na myśli rozmowy robocze, podczas których przedstawiciele obu środowisk ustalą pewne reguły, wypracowując kompromis.

Byłoby cudownie, gdybyśmy mogli je prowadzić, ale to bardzo trudne. Lekarze muszą sobie zdać sprawę, że kosmetolodzy istnieją, że do tego zawodu przygotowuje się studentów już od ponad dwudziestu lat. Do tej pory oficjalne stanowisko środowiska lekarskiego zakłada np. zgodę na to, żeby z bardziej inwazyjnych procedur kosmetolog mógł wykonywać jedynie makijaż permanentny oraz zabiegi z użyciem laserów biostymulujących. Można odnieść wrażenie, że nasza rola miałaby zostać ograniczona do pracy pod teoretycznym nadzorem lekarza, najlepiej w ramach biznesu, którego właścicielem jest właśnie ten drugi. 

 

Ale na co dzień wiele gabinetów współpracuje z lekarzami.

Oczywiście. Współpracujemy np. z dermatologami – przecież mam do czynienia ze skórą i jeśli jest ona dotknięta zmianami chorobowymi, to odsyłam klientkę do specjalisty. Ta współpraca jest konieczna, pod warunkiem jednak że oznacza partnerstwo. Niektórzy lekarze chcieliby natomiast, żebyśmy byli ich asystentami.

Naprawdę nie znam gabinetu, w którym np. laserowe usuwanie owłosienia wykonywałby lekarz. A nie może być tak, żebyśmy miały obowiązek przeprowadzania wszystkich zabiegów pod jego nadzorem. 

 

Jak na to wszystko patrzą „zwykli” kosmetolodzy?

W obliczu tych problemów przykre jest to, że tak małe jest zaangażowanie naszej grupy zawodowej – każdy pracuje w swoim gabinecie, trochę zgodnie z zasadami: „weźmy się i… zróbcie”, „przecież wy nic nie robicie” czy „to nie ma sensu”. Środowisko lekarzy od wielu lat działa w różnych stowarzyszeniach, do części z nich przynależność jest obowiązkowa. 

Moim zdaniem warto skorzystać z tego doświadczenia, wzorując się na istniejących już strukturach. W środowisku kosmetycznym niewiele osób to rozumie. Wystarczy spojrzeć, ile należy do stowarzyszeń związanych z kosmetologią. Powinny nas być tysiące, żebyśmy mogli wspólnie działać, nie zastanawiając się: „a co ja z tego będę miała?”.

Może należałoby, wzorem niektórych środowisk, wprowadzić ustawowy obowiązek zrzeszania się? Jednak zorganizowanie tego byłoby kolejnym wielkim wyzwaniem.

 

 

Kompetencje lekarzy, kompetencje kosmetologów

Na początku lutego środowisko lekarskie przedstawiło Ministerstwu Rozwoju i Technologii swoją propozycję listy procedur medycznych zaliczanych do zabiegów medycyny estetycznej, które miałyby być wykonywane przez lekarzy i lekarzy dentystów.
Ministerstwo zapewnia, że traktuje to zestawienie jedynie jako punkt wyjścia do dyskusji na temat określenia kompetencji zawodu kosmetologa, w której miałyby wziąć udział wszystkie zainteresowane strony.

Lista obejmuje:

  1. Zabiegi iniekcyjne – wolumetria, liftingowanie, modelowanie z użyciem kwasu hialuronowego o różnym stopniu usieciowania.
  2. Zabiegi z zastosowaniem biostymulatorów – kwas polimlekowy, hydroksyapaty wapnia, kaprolakton, aminokwasy, kolagen, biostymulatory oparte na kwasie hialuronowym, fibryna.
  3. Wszelkie procedury iniekcyjne związane z wprowadzaniem leków – toksyna botulinowa, steroidy, hialuronidaza.
  4. Zabiegi z zastosowaniem autologicznego tłuszczu.
  5. Wszelkie substancje podawane poprzez iniekcję mezoterapia igłowa – wkłucie podskórne, śródskórne nie będące lekami stosowane do celów estetycznych poprzez wprowadzone do ludzkiego ciała poprzez iniekcję albo nakłucia – nie dotyczy barwników do tatuaży, makijażu permanentnego do głębokości 0,5 mm.
  6. Nici liftingujące (haczykowe) i regenerujące (bezhaczykowe) – nici PDO, kapronolaktonem, kwasem hialuronowym, kwas polimlekowy oraz z innych substancji.
  7. Osocze bogatopłytkowe.
  8. Lipoliza iniekcyjna.
  9. Urządzenia oddziałujące energią prądu elektrycznego oraz fal elektromagnetycznych lub mechanicznych o wysokiej częstotliwości i gęstościach mocy przekraczającej 1000 W/cm2 w punkcie najsilniejszego oddziaływania na tkankę.
  10. Usuwanie zmian skórnych z użyciem laserów CO2, elektrokoagulacji i krioterapii, plazmy, radiofrekwencji.
  11. Peelingi głębokie – pH poniżej 2,5.
  12. Dermabrazja – zabiegi, chemiczne, mechaniczne i laserowe poniżej granicy skórno-naskórkowej.
  13. Lasery ablacyjne.
  14. Stosowanie sprzętu zarejestrowanego przez producenta jako sprzęt medyczny.
  15. Leczenie wszystkich chorób skóry gładkiej, owłosionej skóry głowy i paznokci.

 

 

Skoro mowa o liczbach, to czy macie dane dotyczące liczby kosmetologów w Polsce?

W tej chwili w ramach tego kierunku kształci studentów 11 państwowych uczelni, w tym 6 uniwersytetów medycznych, i około 50 innych szkół wyższych. Według GUS do roku 2015 wykształciły one 201 764 absolwentów i należy przypuszczać, że od tego czasu przybyło co najmniej 73 000 kosmetologów! Jak widać, nie mówimy tu o wąskiej grupie zawodowej.

Zablokowanie naszej branży byłoby też ogromnym problemem społecznym – wiele osób straciłoby pracę, czego chyba ani społeczeństwo, ani państwo nie są świadome. 

 

 

W tej chwili do jednego worka wrzuca się: technika usług kosmetycznych po dwuletniej szkole policealnej, kosmetyczkę po różnego rodzaju kursach oraz kosmetologa po studiach licencjackich lub magisterskich.

 

 

A co na to szkoły?

We wrześniu wysłaliśmy pisma do rektorów wyższych uczelni, na których jest kierunek kosmetologia, z prośbą o wsparcie działań na rzecz tego zawodu. Na nasze pismo otrzymaliśmy odpowiedź… jednej uczelni, z Białegostoku. To bardzo niepokojące i przykre. Trzeba uzmysłowić uczelniom, że także one powinny zadbać o losy tego zawodu. To leży również w ich interesie  – jeśli problem nie zostanie uregulowany, kierunek kosmetologia w sposób naturalny przestanie istnieć. Nie będzie chętnych, żeby na nim studiować, skoro wykonywanie większości zabiegów będzie zabronione.

 

Rozmawiała Grażyna Jabłońska

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ