Doświadczony edukator, twórca makijaży na pokazy mody i niezwykle kreatywny artysta makijażu Filip Novak opowiada nam o swojej pracy, inspiracjach i zamiłowaniu do przekazywania wiedzy. Będziecie mieli okazję poznać go osobiście podczas sesji make-up i na warsztatach masterclass na listopadowym Kongresie LNE.
LNE: Opowiedz nam o początkach swojej kariery.
Filip Novak: Trafiłem do branży 15 lat temu. Praca makijażysty nie była moim pierwotnym planem, tak naprawdę miałem studiować medycynę. W szkole średniej byłem jednak blisko sztuki, interesowałem się malarstwem, rękodziełem. Byłem gdzieś na orbicie świata makijażu, ale nigdy bezpośrednio się nim nie zajmowałem. Dorabiałem w tym czasie jako asystent fotografa przy sesjach i mogłem obserwować makijażystów przy pracy. Właśnie wtedy spotkałem na swojej drodze cudownych ludzi, którzy pokazali mi ten świat od podszewki, i tak to się zaczęło.
Zainteresowałem się makijażem i po prostu się w nim zakochałem. W tamtych czasach nie było zbyt wielu szkół uczących make-upu, więc nie uczyłem się w takiej szkole, nie zrobiłem też żadnego kursu. Uczyłem się od makijażystów, których obserwowałem przy pracy, i samemu testując kosmetyki. Muszę przyznać, że wszystko wtedy działo się bardzo szybko. Zacząłem pracować przy sesjach i pokazach mody, oczywiście najpierw jako asystent. Bardzo szybko zacząłem też współpracować z firmami kosmetycznymi, pierwszą z nich było Clinique, z którą miałem zawodowe kontakty przez dwa lata. Potem zacząłem współpracę z MAC, brałem udział we wprowadzeniu marki na czeski rynek. Zaczynałem od pracy jako makijażysta w sklepie MAC, ale bardzo szybko przeszedłem kolejne szkolenia i warsztaty i sam zostałem trenerem marki.
To dość niezwykłe, że w tak krótkim czasie tyle osiągnąłeś!
Tak, to chyba kwestia talentu (śmiech), ale szczerze mówiąc, chodziło chyba o moją pasję i radość z pracy. Brałem też w międzyczasie udział w wielu konkursach, jeden z nich na poziomie krajowym wygrałem i pojechałem na mistrzostwa makijażu w Düsseldorfie. Nie wiem do końca, jak to się stało, ale tamten konkurs też wygrałem (śmiech). To był bardzo intensywny czas! Dzięki udziałowi w tego typu wydarzeniach wiele się nauczyłem. Wkrótce też czekała na mnie kolejna niespodzianka – zostałem trenerem MAC na Europę Centralną.
Podobała ci się ta praca?
To było naprawdę ekscytujące. Pracowałem na tym stanowisku przez 5 lat. Szkoliłem makijażystów nie tylko w całej Europie, ale też w USA. Spotykałem najlepszych i niezwykle utalentowanych makijażystów i miałem wielką przyjemność z naszej współpracy. Tworzyłam makijaże dla „Elle”, włoskiej edycji „Vogue” czy np. przy teledysku amerykańskiego gwiazdora R’n’B – Neo. Wtedy też odkryłem, że wielką przyjemność sprawia mi nie tylko praca indywidualna – przy sesjach dla magazynów czy przy pokazach mody, ale też uczenie innych. Praca trenera to było nie tylko wyróżnienie, przejście o poziom wyżej, ale też zajęcie dające mi ogromną radość i satysfakcję.
Jako trener makijażu pracujesz do dziś, prawda? Wykładasz m.in. w Make-Up Institute w Pradze…
Tak, kontynuuję moją edukacyjną misję (śmiech). Kiedy zakończyłem pracę dla MAC, wyjechałem do Szwajcarii, gdzie nadal szkoliłem makijażystów. Następnie wróciłem do Czech i rozpocząłem współpracę z siecią perfumerii Douglas. Firma zastanawiała się wtedy, czy pozostać na czeskim rynku, szukała nowych pomysłów na rozwój i zatrudniła całkowicie nowy zespół. Moim zadaniem było opracowanie strategii współpracy Douglasa z makijażystami, tak by stał się dla nich dobrym partnerem do współpracy. Opracowałem więc całkiem nowy system szkoleń, który miał zbudować profesjonalny zespół.
Dziś nadal współpracujemy, ale nieco zmieniłem swój zakres obowiązków. Nie szkolę już tak dużo, jak na początku, kiedy do moich obowiązków należało przeszkolenie całego zespołu, czyli ponad 160 osób! Dziś skupiam się głównie na współpracy z Prague Fashion Week, którego głównym partnerem jest Douglas. Zajmuję się więc przygotowaniem naszych makijażystów do pracy przy tym wydarzeniu i kreowaniem makijaży na poszczególne pokazy mody. Współpracuję też blisko z magazynem Soffa. To świetne wydawnictwo, moim zdaniem najciekawsze w Czechach. Magazyn jest pełen świetnych zdjęć, ciekawych materiałów i najlepszego designu. Jestem bardzo dumny z tego, że mogę z nimi współpracować.
Uczenie innych nie jest na pewno łatwą pracą, często młodym, niedoświadczonym osobom wydaje się, że wiedzą i potrafią już wszystko…
Tak, wszyscy przechodziliśmy przez ten etap, ja też (śmiech). Bycie nauczycielem jest wymagające. Czasem po prostu musisz komuś powiedzieć, że jego praca nie jest dość dobra i widzisz tę rozczarowaną minę. Paradoksalnie, taki zimny prysznic często pomaga i pozwala spojrzeć na swoje makijaże z innej perspektywy. Widocznie mam coś takiego w sobie, co sprawia, że lubię tę prace i realizuję się także poprzez nią. Niektórzy wolą zachowywać swoją wiedzę dla siebie, ja lubię się nią dzielić. Po prostu uczenie sprawia mi radość.
Co powiedziałbyś młodemu makijażyście? Jakie cechy powinien w sobie pielęgnować?
Na początek: Siedź cicho i słuchaj, co do ciebie mówią! (śmiech). Może to nie brzmi najlepiej, ale to naprawdę dobra rada. Osoby, które mają otwarte umysły i chcą słuchać innych, zwykle wychodzą na tym lepiej niż ci, którym od początku wydaje się, że wszystko najlepiej wiedzą.
Słuchanie jest też niezwykle ważne podczas spotkań z indywidualnymi klientami – musimy wiedzieć, czego oni oczekują, co lubią. Jeśli nie spełnisz ich oczekiwań, nie będą chcieli już z tobą współpracować. To samo dotyczy pracy np. przy sesji dla magazynu. Czasem wydaje mi się, że dlatego mężczyźni są dobrymi makijażystami – sami nie wiemy, jak byśmy wyglądali w makijażu, nie testujemy na sobie kolorowych kosmetyków, wiec musimy nauczyć się słuchać klientów, pomyśleć, co będzie dobre dla nich, a nie oceniać tego na podstawie własnych preferencji makijażowych (jak czasami – podkreślam – czasami zdarza się kobietom). Makijażysta powinien też pracować nad swoją kreatywnością, mieć otwarty umysł, chęć do eksperymentów i zabawy. Tak – makijażem trzeba umieć się bawić.
Pracowałeś dla najlepszych marek – MAC, Lancome czy Clinique – podczas wydarzeń takich jak Mercedes Benz Fashion Week w Pradze czy przy Festiwalu Filmowym w Karlovych Varach. Nie wspomnę już o sesjach dla magazynów, pracy przy programach telewizyjnych czy reklamach. Jaki rodzaj zleceń lubisz najbardziej?
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale wydaje mi się, że najbardziej ekscytująca jest dla mnie praca przy pokazach mody. To napięcie za kulisami – czy wszystko pójdzie dobrze, czy zdążymy na czas? Do tego piękne modelki w niesamowitych, czasem trochę szalonych strojach. Czas na backstage’u pokazu, te kilka minut przed jego rozpoczęciem, to magiczne chwile. Uwielbiam je.
Temu ekscytującemu napięciu towarzyszy chyba też spory stres?
Tak, to prawda! To jednak mnie napędza. Kiedy pracuję jako makijażysta nadzorujący pokaz, nie maluję zwykle modelek, tylko pilnuję całości, sprawdzam, czy wszystko jest na swoim miejscu. Jeśli jednak coś jest nie tak, mamy np. opóźnienie czy modelka przypadkowo rozmaże skomplikowany make-up, łapię pędzel w dłoń i pracuję jak szalony z całym zespołem.
Bardzo lubię też pracę przy sesjach, szczególnie tych bardzo wymagających ze względu na lokalizację czy warunki, w jakich musimy pracować. Wspominam często sesję, którą robiliśmy w Chorwacji na szczycie latarni morskiej. Staliśmy z modelką, już nawet nie pamiętam ile metrów nad ziemią, na wąskim tarasiku latarni przy ogromnym wietrze, miałem wrażenie, że modelka zaraz odleci, a za nią ja z moją torbą pełną kosmetyków (śmiech). To kolejna rzecz, którą niezwykle cenię w mojej pracy – dzięki niej trafiam w miejsca, do których nie ma ogólnego dostępu, widzę to, czego wykonując inne zajęcie, nie miałbym szans zobaczyć. Druga kwestia to niesamowici ludzie, z którymi mogę współpracować – gwiazdy filmowe, piosenkarki, a nawet wysoko postawieni politycy. Nie chodzi mi tu o ekscytowanie się konkretnymi nazwiskami, ale o możliwości, jakie daje mi moja praca.
Wróćmy jeszcze do twojej pracy przy Fashion Weeku. Jak wygląda praca przy kreowaniu makijaży na pokaz? To chyba dość długi proces?
Zaczynamy od spotkań z projektantami i rozmów na temat kolekcji. Potem omawiam je z zespołem i tworzę propozycje make-upów. Następnie pokazujemy je projektantom, przechodzimy do etapu testów, robimy próbne zdjęcia itp. Po zatwierdzeniu wybranych koncepcji moim zadaniem jest przeszkolić cały zespół, który będzie pracował za kulisami pokazu. Tak to wygląda – oczywiście w dużym skrócie.
A jaki jest twój ulubiony rodzaj makijażu?
Chociaż uważam, że naturalny make-up jest świetny i czasem wystarczy zaledwie odrobina maskary, to muszę przyznać, że najbardziej lubię kreatywną pracę nad bardziej ekstrawaganckimi makijażami, takimi, w których wykorzystuje się różne kosmetyki i efekty. Ekstrawagancja może nie jest tu dobrym słowem, bo niektórym kojarzy się wręcz teatralnie, ja z kolei mam na myśli bardziej kreatywne podejście do makijażu.
Co cię inspiruje?
Inspiracją są dla mnie oczywiście prace wielkich makijażystów, często też szukam jakiś zalążków pomysłów, oglądając zdjęcia na Instagramie. Dobrze mieć własne pomysły i indywidualne podejście do makijażu, ale nie można pominąć śledzenia efektów pracy mistrzów. Szczególnie na początku kariery w świecie makijażu. Zawsze zachęcam swoich studentów do obserwowania pomysłów światowej klasy makijażystów. Warto też przeglądać różne strony, magazyny, książki itp.
Najbardziej niesamowity projekt, nad którym pracowałeś?
Zdecydowanie Fashion Week! Świetnie wspominam też jedną z sesji dla Vouge’a, która była dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Musiałem skupić się na tym, żeby wykonywać swoją pracę, a nie z zachwytem rozglądać się dookoła (śmiech). Jeszcze jedno wydarzenie wspominam w szczególny sposób. Czytałaś książki o Bridget Jones?
Oczywiście!
Ja towarzyszyłem jej autorce – Helen Fielding – podczas jej autorskiego tournée i spotkań z czytelnikami w Czechach. To było doskonałe doświadczenie, świetnie się bawiłem. Odkryłem, że Bridget Jones istnieje naprawdę! Jej postać jest inspirowana kobietą, z którą właśnie pracuję (śmiech).
Będziesz gościem specjalnym sesji make-up podczas 38. Kongresu LNE, poprowadzisz też warsztaty masterclass. Zdradzisz nam, co zaprezentujesz podczas wizyty w Krakowie?
Temat pokazu to „Z wybiegu na ulicę – transformacja trendów z pokazów mody w kierunku makijażu użytkowego”. Kiedyś podczas pokazów mody wszystkie dziewczyny nosiły dokładnie ten sam makijaż, dziś tego unikamy – raczej skupiamy się na dopasowaniu make-upu do urody każdej z modelek zgodnie z przyjętą myślą przewodnią. Makijaż modowy rządzi się swoimi prawami, ja pokażę, jak przenieść pewne tendencje z wybiegów do codziennego makijażu tak, by wyglądał świetnie. Na warsztatach masterclass „Insta glamour glow make-up” skupię się na rozświetlającym makijażu, który będzie wyglądał świetnie – nie tylko w mediach społecznościach. Pokażę, jak nakładać makijaż warstwowo, osiągając spektakularny efekt końcowy. Błysk, glamour i wielowarstwowość to będzie motyw przewodni warsztatów.
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ