Międzynarodowe konferencje i regularna praca gabinetowa, projekty badawcze i potrzeby klientek, własny biznes i nauczanie studentów. Jak to wszystko pogodzić? O naukowej pasji, systemie kształcenia kosmetologów i indywidualnym wymiarze kobiecego piękna rozmawiamy z dr n. med. Izabelą Załęską.
LNE: Co sprawiło, że właśnie kosmetologia stała się pani drogą zawodową?
Izabela Załęska: Było wiele czynników, które ostatecznie skierowały mnie ku kosmetologii. Jako dziecko sama miałam problemy ze skórą – alergie, zmiany atopowe. Odwiedzałam więc często dermatologów i to zaczęło mnie interesować. Spotykałam też na swojej drodze inne osoby, które borykały się z różnego rodzaju dermatozami – były to problemy bardzo złożone, a przez to wydawały mi się ciekawe. Zawsze interesowała mnie dbałość o ciało i wizerunek, a jednocześnie miałam bardzo nieszablonowe podejście do piękna. W młodości zetknęłam się ze światem mody i urody, w którym obserwowałam bardzo sprecyzowane oczekiwania wobec wyglądu kobiet. To budziło we mnie bunt. Zawsze uznawałam, że piękno niejedno ma imię i nie musimy, a nawet nie powinniśmy wszystkie wyglądać podobnie. Chciałam w swojej pracy pokazywać, że wygląd jest wyrazem naszego samopoczucia i indywidualnej osobowości, że kobieta może dbać o siebie i promieniować pięknem, pozostając sobą. Znalazłam dziedzinę, w której mogę odpowiadać na potrzeby kobiet, a nie narzucać im krępujące wzorce.
Od lat łączy pani prowadzenie gabinetu z pracą naukową. Nie myślała pani o tym, żeby skoncentrować się na jednej z tych ścieżek?
Nigdy! Oba te doświadczenia są dla mnie bardzo cenne. Obszar naukowy daje mi ogromne możliwości poznawcze. Mogę prowadzić badania, spotykać się na międzynarodowych konferencjach z najlepszymi specjalistami, jestem na bieżąco z osiągnięciami kosmetologii. Łączenie tej aktywności z praktyką gabinetową to dla mnie najlepsze rozwiązanie. Stosowanie wyników moich odkryć w pracy z klientami jest fascynujące i otwiera przede mną niesamowite możliwości terapeutyczne. Jednocześnie mam poczucie, że aby skutecznie prowadzić badania naukowe nad skórą i poszukiwać najlepszych metod terapeutycznych, trzeba być jednocześnie dobrym praktykiem. Na przykład w Londynie prowadziliśmy badanie z dziedziny laseroterapii na grupie ponad 200 pacjentów – musiałam umieć dobrać parametry tych zabiegów i prawidłowo je wykonać, co byłoby niemożliwe bez doświadczenia gabinetowego. Nie bez znaczenia jest też trzeci aspekt – praca dydaktyczna, dzięki której mogę dzielić się wiedzą z innymi.
Miewa pani czas na odpoczynek?
Staram się. Analizuję kalendarz i zaznaczam w nim terminy przeznaczone tylko dla mnie, dla mojej córki, dla przyjaciół, bliskich. Mam wokół siebie wspaniałych ludzi i muszę dbać o to, by znajdować dla nich czas. Takie chwile dają mi dużo energii, której potrzebuję również do pracy.
Jak z perspektywy wykładowcy ocenia pani system edukacji kosmetologów? Czy studia właściwie przygotowują ich do pracy z klientami?
Studia, jak chyba w każdym zawodzie, są tylko preludium do pracy, potem wszystko zależy od zacięcia, z jakim dana osoba poszerza swoje kwalifikacje. Dlatego moim zdaniem po zakończonych studiach zawsze należy odbyć staż. Uważam, że program nauczania kosmetologii powinien być jeszcze bardziej modyfikowany w sposób zbliżający go do kierunków medycznych, jak pielęgniarstwo czy ratownictwo, choć w mojej ocenie już dzisiaj możemy mówić, że kosmetolog to zawód medyczny! To jest kierunek uczący pracy z ciałem drugiego człowieka, co oznacza ogromną odpowiedzialność. Często mówi się, że podana do organizmu substancja może wywołać nieprzewidziane reakcje – nie zapominajmy, że dotyczy to też substancji nałożonej na skórę. Dlatego każdy kosmetolog powinien mieć przygotowanie z zakresu ratownictwa medycznego. Pamiętajmy, że ten zawód powstał między innymi po to, by w pracy z klientem wychodzić poza zakres podstawowej pielęgnacji i podejmować aktywną współpracę z lekarzami, pielęgniarkami, a także fizjoterapeutami, dietetykami i innymi specjalistami. Dlatego powinniśmy podnosić standardy i stawiać jasne wymagania co do jakości kształcenia, które obowiązywałyby wszystkie uczelnie. Dziś niestety poziom studiów kosmetologicznych jest w Polsce bardzo zróżnicowany, niektóre uczelnie traktują je nieco po macoszemu. Być może dobrym rozwiązaniem byłby jednolity egzamin państwowy, który pokazałby, że to zawód ambitnych, kompetentnych i odpowiedzialnych specjalistów.
A jak postrzega pani rynek usług szkoleniowych? Czym warto się kierować, wybierać szkolenia?
Zawsze mówię moim studentkom dwie rzeczy. Po pierwsze: nie rzucajcie się od razu na wszystkie możliwe szkolenia tylko dlatego, że wydają się atrakcyjne, albo że wszyscy powtarzają, jak ważne jest poszerzanie kwalifikacji. Spokojnie poszukajcie swojego miejsca w kosmetologii, zobaczcie, co najbardziej was interesuje i w czym jesteście dobre. Nie trzeba zajmować się wszystkim. Po drugie, zwracajcie uwagę na doświadczenie zawodowe szkoleniowca, na to ile zabiegów danego typu w życiu wykonał. Martwi mnie, że jakość szkoleń na rynku jest skrajnie zróżnicowana. Zdarza się, że ktoś wczoraj kończy szkolenie, a od jutra jest szkoleniowcem – trzeba być wyczulonym na takie sytuacje.
Interesują panią nowoczesne, inwazyjne zabiegi. Które z nich dają obecnie największe możliwości w gabinecie?
Interesują mnie wyłącznie techniki skuteczne. Zawsze szczegółowo analizuję możliwości danej terapii, również w kontekście fizjologii i wszystkich mechanizmów naszego organizmu mających wpływ na stan naszej skóry. Potem sprawdzam ją w praktyce. Z moich doświadczeń wynika, że największe możliwości terapeutyczne dają terapie łączone. W obszarze anti-aging doskonałe rezultaty przynosi połączenie laseroterapii z technikami iniekcyjnymi – mezoterapią, a także z osoczem bogatopłytkowym. Bardzo ciekawą metodą o szerokim zastosowaniu jest też karboksyterapia – oczywiście pod warunkiem, że jest wykonywana gazem medycznym. Musimy pamiętać, że warunkiem naszego sukcesu jest bezpieczeństwo każdej prowadzonej terapii.
Jakie problemy skóry stanowią aktualnie największe wyzwanie w pracy kosmetologa?
Żyjemy bardzo szybko, w zanieczyszczonym środowisku, dużo czasu spędzamy w klimatyzowanych pomieszczeniach. To wszystko odbija się na skórze – na co dzień w gabinecie coraz częściej spotykam się z cerami odwodnionymi, szarymi, zmęczonymi. Coraz więcej jest też osób z rumieniem, nadwrażliwością, rozszerzonymi naczyniami. Cellulit dotyczy obecnie ponad 90 procent kobiet, więc właściwie powinniśmy traktować go jako normę, jednak eliminujemy go z przyczyn estetycznych. Kolejny powszechny problem to przyspieszenie procesów starzenia, zwykle bardzo mocno powiązane z trybem życia. Wszystkie te sytuacje wymagają od nas holistycznego podejścia do organizmu klienta, całościowej oceny jego potrzeb i zaplanowania kompleksowej terapii. Często oznacza to też, że musimy wzbudzić w kliencie zaufanie i wykazać się darem przekonywania, namawiając go na odpowiednie zabiegi – nawet jeśli początkowo dana osoba przychodzi do naszego gabinetu z nastawieniem „bo koleżanka miała to i to, więc ja też bym chciała”. Wiele kobiet chce ujędrnić swoje ciało przed wakacjami. Należałoby wówczas oprócz wykonywania zabiegów, na przykład kriolipolizy, zastanowić się, skąd bierze się nadmiar tkanki tłuszczowej i z czego wynika jej lokalizacja – może się ona wiązać z postawą ciała, dietą, stylem życia. Chcę jeszcze raz podkreślić, że mądry kosmetolog powinien współpracować z dietetykiem, fizjoterapeutą, trenerem personalnym, a także wiedzieć, kiedy odesłać klienta do odpowiedniego lekarza specjalisty. Część zabiegów wykonujemy sami, część we współpracy z lekarzem lub pielęgniarką. Można więc powiedzieć, że praca zespołowa jest istotą naszego zawodu.
Jest pani jedną z bohaterek piątej edycji książki „Sukces jest kobietą”. Co uważa pani za swój największy sukces?
Ciężko oceniać samą siebie, ale na pewno za sukces uważam to, że znalazłam zawodową drogę, która daje mi tyle możliwości i satysfakcji. Czerpię z tego dużo siły. Naprawdę lubię swój zawód, dlatego nigdy nie brakuje mi determinacji, żeby się rozwijać i dzielić wiedzą. Moim największym motorem napędowym jest jednak córka – młodziutka kobieta, która patrzy na mnie, stawiając swoje pierwsze kroki w życiu. Wiem, że muszę być dla niej jak najlepszym wzorem.
Kolejne wyzwania?
Właśnie siedzę na lotnisku w drodze do Chin na kolejną międzynarodową konferencję. Rozwijając się naukowo, chcę jednocześnie pokazywać w różnych miejscach na świecie, na czym polega zawód kosmetologa, że pracują w nim specjaliści z głęboką wiedzą, którzy mogą być równorzędnymi partnerami w dyskusji o pielęgnacji i terapiach skóry. Udział w międzynarodowej dyskusji o roli i kompetencjach kosmetologów jest teraz dla mnie najważniejszym zawodowym wyzwaniem.
Rozmawiała Olga Filanowska
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ