W estetyce pojawia się coraz więcej innowacji. O nowej metodzie liftingu twarzy za pomocą stałych nici z mikrowypustkami rozmawiamy z Franciszkiem Strzałkowskim, lekarzem medycyny estetycznej i anestezjologiem – jednym z niewielu specjalistów na świecie pracujących tą trudną technicznie, ale niezwykle efektywną metodą.
LNE: Czym metoda liftingu znana pod nazwą Easylift® różni się od innych popularnych zabiegów z nićmi?
Lek. Franciszek Strzałkowski: Nici z mikrowypustami mają zdolność mechanicznego unoszenia tkanek, dzięki czemu pozwalają uzyskać widoczny i naturalny efekt liftingu. Gładkie nici, np. PDO, takich możliwości nie mają – działają one na tkanki wyłącznie biostymulująco. W metodzie Easylift® stosuję stałe nici wykonane z biozgodnych materiałów, wykorzystywanych w implantologii od lat: medycznego poliestru i silikonu. Dzięki unikatowej cylindrycznej budowie mikrowypustów nici nie drażnią skóry i nie wywołują w niej stanów zapalnych, co bywa powikłaniem po implantacji nici z tradycyjnymi, ostrymi haczykami. Implantacja nici, które stosuję, wymaga znajomości specjalnej techniki – ja uczyłem się jej we Francji, czyli tam, gdzie powstała, a następnie wprowadziłem ją do Polski. Zabieg pozwala w spektakularny sposób odmłodzić rysy, a efekty utrzymują się nawet 10–12 lat.
Na czym dokładnie polega ta metoda?
Nici wprowadzane są pod skórę poprzez punktowe otwory za pomocą długiej i giętkiej igły, która zapewnia niezwykłą precyzję ich implantacji. Wyjątkowe dla nici, które stosuję, jest to, że można je napinać i poluzowywać w trakcie zabiegu, tak aby uzyskać jak najlepszy efekt dla pacjenta – większość innych nici dostępnych na rynku takiej możliwości nie daje. A ja, jako lekarz specjalizujący się w trudnej technicznie implantacji nici, za każdym razem muszę mieć 100-procentową pewność, że włożyłem i naciągnąłem nitkę tak, aby nie doszło do jej zaciągania w skórze. Na początku planuję rozkład nici, rysując na skórze pacjenta schemat ich poprowadzenia. Największym wyróżnikiem techniki zabiegowej Easylift® wśród innych metod implantacji nici liftingujących jest to, że nitki są prowadzone nie tylko pod skórą twarzy, ale też całej głowy – aż do czubka, gdzie formuje się trzy ukryte pod skórą supełki. Ten skomplikowany system powoduje, że nici są podtrzymywane i nie opadają po kilku latach, a efekt liftingu wydłuża się do ponad 10 lat. Implantacja nici nie wymaga narkozy, wystarczy podać podskórne znieczulenie miejscowe (iniekcyjne). Jestem anestezjologiem i bardzo dbam o pełen komfort pacjenta, dzięki czemu zabieg jest praktycznie bezbolesny. Pełen lifting twarzy z górną częścią szyi trwa zwykle ok. 2–3 godzin.
Implantacja nici, które stosuję, wymaga znajomości specjalnej techniki – ja uczyłem się jej we Francji, czyli tam, gdzie powstała, a następnie wprowadziłem ją do Polski.
Efekt jest wspaniały, ale powiedzmy, że mija 10 lat. Co dalej?
Ta metoda pracy pozwala nie tylko podciągnąć tkanki, ale też zapobiega ich opadaniu w przyszłości. W ciągu 10 lat po implantacji nitek (po raz pierwszy po ok. 3 latach) wykonuje się trzykrotnie tzw. zabieg retencyjny, którego celem jest poprawa napięcia nitek przez ich podciągnięcie (dostaję się do supełka pod skórą i podciągam nitki). To zapewnia trwały efekt uniesienia skóry, utrzymujący się nawet do 10–12 lat. Po tym okresie pacjenci wyglądają tak, jak przed zabiegiem – a więc średnio o 10 lat młodziej niż ich rówieśnicy! Oczywiście, można i warto ten efekt wydłużyć, dbając przez te lata o kondycję skóry, np. poprzez stosowanie lasera frakcyjnego czy innych metod pobudzających produkcję kolagenu i elastyny w skórze. Nigdy nie wyciągamy zaimplementowanych wcześniej nitek (chyba że są do tego wskazania medyczne), bo wtedy doszłoby do nagłego opadnięcia skóry. Po upływie 10–12 lat można natomiast dołożyć klasyczną metodą kilka nowych nitek, tak aby wzmocnić efekt liftingu.
Czy zabieg może być alternatywą dla klasycznego liftingu chirurgicznego?
Jak najbardziej! Efekt jest nawet bardziej naturalny niż spod skalpela, podciągamy bowiem tkanki z dołu w górę, a nie jak w klasycznej operacji plastycznej na boki, w kierunku uszu. Nici są sprężyste, dzięki czemu podążają za mimiką twarzy. Oczywiście, jeśli mamy pacjenta z nadmiarem bardzo wiotkich i luźnych tkanek, wskazany może być lifting chirurgiczny w połączeniu z wycięciem nadmiaru opadającej skóry.
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ