Joga twarzy

W branży beauty obserwujemy wielki powrót technik manualnych, warto też pójść o krok dalej i... ćwiczyć jogę twarzy. O holistycznym podejściu do urody, zdrowia i dobrostanu rozmawiamy z wykładowczynią 44. Kongresu LNE – Martą Kucińską-Bielecką.

 

LNE: Z wykształcenia jest pani biolożką. Jak w pani życiu pojawiły się holistyczne metody pracy z ciałem?

Marta Kucińska-Bielecka: Jako dziecko bardzo często chorowałam, więc w wieku dorosłym naturalnie zaczęłam się interesować różnymi metodami wspierania organizmu. Od małego też interesowałam się roślinami i ich działaniem, co potem przerodziło się w pasję do ziołolecznictwa. Studia biologiczne były tego naturalną konsekwencją. Kiedy jednak trafiłam do szpitala i, mówiąc szczerze, obawiałam się, czy z niego wyjdę, skłoniło mnie to do przyjrzenia się swojemu zdrowiu, stylowi życia i nawykom. Konsekwentnie rozwijałam swoje zainteresowania związane z holistyczną pielęgnacją i profilaktyką, aż całkowicie zmieniłam swoją drogę zawodową. To był świadomy proces, przez lata chodziłam na warsztaty, wykłady, aż w końcu trafiłam na ajurwedę. Zaczęłam od kursu gotowania, a potem szkoleń kształcących konsultantów ajurwedy. Kiedy ukończyłam III stopień, zaczęłam też jeździć do Indii, uczyłam się dalej i odnalazłam swoją drogę. Wcześniej przez 17 lat prowadziłam firmę odzieżową.

 

Od ajurwedy do jogi twarzy był już tylko kawałek?

Ćwiczyłam mięśnie twarzy już wcześniej, wtedy jednak nie nazywało się to jogą. Trafiłam na ciekawą książkę z tej tematyki i regularnie wykonując zalecane ruchy, zauważyłam, że to pomaga na moją genetyczną tendencję do powstawania obrzęków i worków pod oczami. Żaden kosmetyk tak nie zadziałał – dopiero automasaż i ćwiczenia. Kiedy prowadziłam warsztaty z ajurwedy, która dużo mówi o dbaniu o ciało, a przez to także o urodę, i wspominałam o tym, jak się dotykać, dbać o skórę, moje słuchaczki ożywiały się. My, kobiety, zwykle staramy się dobrze wyglądać, więc popularność tych zagadnień mnie nie zaskoczyła. Postanowiłam wtedy szerzej zająć się tym tematem i ukończyłam półroczny kurs instruktorski Face Yoga Method. Zdecydowałam, że będę komunikować się z kobietami właśnie poprzez dbanie o urodę, a przez to także o zdrowie i styl życia.

 

Pani zainteresowania są bardzo szerokie: od ziołolecznictwa, przez dietę, pielęgnację ciała po jogę i masaż. Jak łączy pani to wszystko w całość?

Moje kursy wychodzą daleko poza samo dbanie o wygląd – on jest zaledwie wstępem. Joga piękna to połączenie automasażu, ćwiczeń i tapingu estetycznego z podejściem ajurwedyjskim i zdrowym stylem życia. To głębokie, holistyczne podejście, a ja wciąż je rozwijam. Teraz uczę się pracy z emocjami i ich uwalnianiem, bo to przecież one wpływają w dużej mierze na nasz wygląd i samopoczucie.

 

Jak pani pracuje z klientkami?

Prowadzę warsztaty grupowe – stacjonarnie i online oraz spotkania indywidualne. Przygotowałam też kilka kursów online, które pozwalają na samodzielną pracę. Podczas konsultacji poruszam nie tylko tematy związane z dbaniem o wygląd, lecz także z odżywianiem i troską o siebie, zalecam ćwiczenia oddechowe i medytację.

 

Czym dla pani jest joga twarzy?

To nie są same ćwiczenia, zawsze łączę je z masażem – tym wykonywanym samodzielnie w domu i tym w gabinecie kosmetycznym czy fizjoterapeutycznym. Dzięki takiemu podejściu regenerujemy tkanki, poprawiamy ich ukrwienie i krążenie limfy. Efektem ubocznym jest działanie odmładzające. Dzięki zaopatrzeniu skóry w składniki odżywcze i odprowadzeniu przez limfę produktów przemiany materii, poprawiamy jej kondycję i wygląd. Dodatkowo warto wspomnieć o tzw. relaksacji mięśni, bo permanentnie napięty mięsień nie jest dobrze ukrwiony. Masaż i ćwiczenia potrafią pobudzać fibroblasty do syntezy elastyny i kolagenu, dzięki czemu skóra staje się grubsza i bardziej jędrna. 

Podkreślę jednak, że skóra to tylko swego rodzaju „powłoka”, a jej kondycja zależy od kondycji mięśni, powięzi i kośćca. Tak więc skoncentrowanie się na samej skórze nie przyniesie trwałych i widocznych efektów. Nie oznacza to, że pielęgnacja jest nieistotna, bo ona jest bardzo ważna, ale to tylko jeden z elementów tej układanki. 

Dziś wiemy, że napięcia czy zmiany struktury twarzy wynikają z postawy całego ciała, więc podczas warsztatów i konsultacji zwracam uwagę także na ten aspekt. Pokazuję ćwiczenia rozciągające, ale też zalecam ćwiczenia np. z trenerem.

 

 

Skóra to tylko swego rodzaju „powłoka”, a jej kondycja zależy od kondycji mięśni, powięzi i kośćca. Tak więc skoncentrowanie się na samej skórze nie przyniesie trwałych i widocznych efektów.

 

 

Czy trudno nauczyć się wykonywać ćwiczenia i czy każda z nas może praktykować jogę twarzy?

Nauka nie jest trudna, choć są i przeciwwskazania, np. ciężkie choroby nowotworowe. Ja zalecam, by zacząć ćwiczyć jak najszybciej, tak naprawdę można to robić już w wieku nastoletnim. Na tym etapie nie chodzi o odmładzanie, tylko np. o odciążenie szyi przy częstym patrzeniu w ekran telefonu. Zacząć można też w wieku dojrzałym czy nawet starszym i mam też takie klientki. To ma duże znaczenie dla jakości tkanek twarzy, poprawy napięcia skóry czy komfortu wymowy. To tak jak z ciałem – zacząć się ruszać można niezależnie od metryki, a wręcz jest to zalecane. Ważne natomiast, by dostosować intensywność i rodzaj aktywności do stanu i możliwości danej osoby. 

Aby zacząć ćwiczyć, musi być chęć, a potem motywacja i wiedza. Jeśli te trzy elementy się łączą, mamy sukces. Dla niektórych ta technika będzie łatwa, dla innych trudniejsza – myślę, że to kwestia zaangażowania. Osobom, które mają dobry kontakt z własnym ciałem i są uważne, zwykle idzie lepiej. 

 

Czy ćwicząc jogę twarzy w zły sposób, można sobie zaszkodzić? 

Tak, analogicznie jak z całym ciałem. Trening musi mieć prawidłowy przebieg. Przecież często osoby, które zaczynają intensywnie ćwiczyć – jak im się wydaje – mięśnie brzucha, nadwerężają kręgosłup. Tak samo może dziać się przy źle wykonywanych ćwiczeniach jogi twarzy. Możemy silniej napiąć mięśnie, które są już zbyt napięte lub rozluźnić te, których tonus wymaga poprawy. Wiedza i świadomość to podstawa. Często ostrzegam moje kursantki, by nie opierały się wyłącznie na darmowych materiałach, które krążą w sieci i trudno zweryfikować ich poprawność. Ja, pokazując pewne rzeczy szerokiej publiczności, wybieram te, które są proste i bezpieczne. Bardziej zaawansowane metody przerabiamy na kursach, podczas których mam kontakt z osobami, które uczę i mogę korygować to, co robią. 

 

 

Nauka automasażu uwalnia emocje. Często panie zaczynają płakać, wzruszają się. Mięśnie mimiczne służą do wyrażania emocji, więc nic dziwnego, że twarz jest ich mapą. 

 

 

Jest pani autorką książki „Joga piękna”. Dlaczego warto po nią sięgnąć?

Ta książka jest takim pielęgnacyjno-urodowym przewodnikiem dla osób, które chciałyby zacząć dbać o siebie w bardziej kompleksowy, holistyczny sposób. Koncentruję się w niej na podejściu ajurwedyjskim, pokazuję proste ćwiczenia jogi twarzy i ruchy automasażu, omawiam w niej procesy starzenia, sposoby na zdrowe odżywianie się. To taka baza. Książka jest jednym z poradnikowych bestsellerów, z czego bardzo się cieszę.

 

Prowadzi pani warsztaty z automasażu, ajurwedy, jogi twarzy. Czego dziś szukają kobiety, czego potrzebują?

Może was zaskoczę, ale zwykle wcale nie chodzi o urodę, a o brak samoakceptacji i bezwarunkowej miłości. To największy problem współczesnych kobiet. Widzę to szczególnie podczas warsztatów wyjazdowych, kiedy uczymy się automasażu, a to uwalnia emocje. Często zdarza się, że panie zaczynają płakać, wzruszają się. Mięśnie mimiczne służą do wyrażania emocji, więc nic dziwnego, że twarz jest ich mapą. Często okazuje się, że pod lwią zmarszczką kryją się negatywne uczucia, traumy, z którymi kobieta nie może sobie poradzić, a bruzda jest tylko punktem wyjścia do pracy nad sobą, samoakceptacji.

 

Jest pani najlepszą reklamą stylu życia, o którym rozmawiamy. Proszę nam zdradzić, jak dba pani o siebie na co dzień? 

Przede wszystkim zwracam uwagę na to, co jem. Szczerze mówiąc, wolę być głodna, niż zjeść byle co, choć przyznam się, że i mnie czasem się to zdarza. Zawsze podkreślam, by nie być we wszystkim bardzo restrykcyjnym, bo to powoduje kolejny stres i napięcie. Nie podjadam między posiłkami, za to piję dużo wody. Zawsze jednak podkreślam, że pić trzeba rozsądnie – tyle, ile potrzeba, a nie na siłę. Nadmiar szkodzi, więc zwracam uwagę na to, czy moja skóra jest nawilżona, czy nie mam suchych oczu bądź gardła. Warto uważnie się obserwować. Staram się chodzić spać o regularnej porze i dobrze się wysypiać. 

Każdego dnia wykonuję krótkie ćwiczenia rozciągająco-wzmacniające, chodzę na zajęcia z jogi czy ćwiczenia na piłkach i oczywiście każdego dnia praktykuję jogę twarzy oraz wykonuję automasaż. Ten ostatni zawsze rano – wtedy może być krótki. Wieczorem może być dłuższy, kilkuminutowy, a dwa razy w tygodniu robię sobie 20-minutowy masaż z użyciem różnych akcesoriów. Jogę twarzy ćwiczę podczas czytania książki czy jazdy autem – to, że możemy ćwiczyć wszędzie, jest dużą zaletą tej metody. Do tego odpowiednio dobrana i zmieniająca się w zależności od potrzeb czy samopoczucia suplementacja oraz zioła. Oto cała moja filozofia.

 

Będzie można panią spotkać na 44. Kongresie i Targach LNE. O czym posłuchają uczestniczki spotkania?

Opowiem o tym, jak złożone jest ludzkie ciało i jak przekłada się to na nasz wygląd, bo okazuje się, że napięcia w stopie mogę odbijać się na wyglądzie twarzy. Na pewno kilka ciekawostek was zaskoczy. Przekonacie się też, dlaczego nawet osoby stosujące zabiegi medycyny estetycznej także powinny zadbać o to, co jest pod skórą. Ja zresztą współpracuję z wieloma lekarzami i oni doceniają te metody. Skoncentruję się także na pokazie praktycznym – zaprezentuję kilka odmładzających ćwiczeń, które warto codziennie wykonywać. Zapewniam, że jeśli będziecie praktykować regularnie, efekty będą widoczne.

 

Brzmi wspaniale. Do zobaczenia!

 

Rozmawiała: Agnieszka Wróblewska

 

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ