Kwas askorbinowy od dekad zajmuje wysokie miejsce na liście popularnych i skutecznych składników kosmetycznych. Zgłębiamy jego chemię razem z technolożką – Magdaleną Kaczanowicz.
LNE: W jakich formach możemy znaleźć witaminę C w kosmetykach?
Magdalena Kaczanowicz: Zacznijmy od chemicznego rozróżnienia, bo czym innym jest czysta witamina C, a czym innym jej pochodne. A na opakowaniach produktów zwykle widnieje informacja „serum z witaminą C”. Tymczasem w środku bywa coś innego. Po prostu nazewnictwo jest uproszczone. Kiedy patrzę na moją półkę z kosmetykami, a jest dość spora, to wśród serum z witaminą C jakiś 80 proc. nie zawiera czystego kwasu askorbinowego. Warto mieć tego świadomość.
Często używa się czystego kwasu askorbinowego w kosmetykach?
Tak, tylko on jest problematyczny. Z jednej strony to najczystsza i najbardziej przebadana forma, która działa najszybciej ze wszystkich. Z drugiej – silnie aktywna i wysoce niestabilna. Wystarczy, że rozpuścimy ją w wodzie, i zaraz dochodzi do destabilizacji. Szkodzą jej światło, temperatura i powietrze. Nie znaczy to jednak, że nie możemy niczego z tym zrobić.
I tak źle, i tak niedobrze…
Z jednej strony rozwiązaniem jest stosowanie różnych form, tzw. pochodnych, z drugiej – próba jej stabilizacji. Wiele marek zamyka czysty kwas askorbinowy w nośnikach (np. liposomach) lub w recepturach z dużą ilością antyutleniaczy (z kwasem ferulowym, witaminą E itp.). Do tego ciemne opakowania, pojedyncze ampułki i już jest lepiej.
Ciekawe rozwiązanie to dodawanie osobno do kosmetyku formy proszkowej witaminy C. Niewiele firm tak robi, bo to zwiększa koszty, ale w zabiegach profesjonalnych to spotykane rozwiązanie. Chociaż ja już widziałam kosmetyki detaliczne, które są tak opracowane.
A co z pochodnymi witaminy C?
Wiele osób wrzuca wszystkie jej formy do jednego worka, a to nie takie proste. Ja wydzieliłabym trzy główne rodzaje związków chemicznych powstających na bazie witaminy C:
- sole kwasu askorbinowego, czyli na przykład Magnesium Ascorbyl Phosphate i Sodium Ascorbyl Phosphate. Na opakowaniach znajdziemy je jako MAP i SAP. Są stabilniejsze niż czysty kwas askorbinowy i łagodniejsze dla skóry, ale niestety mają słabsze działanie antyoksydacyjne czy rozjaśniające. Rzadziej spotkamy je w kosmetykach profesjonalnych, bo kosmetolodzy wolą pełną moc czystej witaminy C. Osobiście lubię, jak są połączone z innymi formami, na przykład takimi rozpuszczalnymi w tłuszczach;
- estry witaminy C, czyli np. Ascorbyl Tetraisopalmitate. To formy rozpuszczalne w tłuszczach, co znacząco zwiększa ich penetrację w głąb skóry. Przy niskich stężeniach poradzą sobie z rozjaśnieniem przebarwień, poprawią koloryt cery i wpłyną na kolagen. Należą do najstabilniejszych form i nie drażnią. Mam wrażenie, że ich potencjał jeszcze nie do końca odkryliśmy, ale też firmy obiecują wiele na wyrost, jeśli chodzi o estry;
- etylowana witamina C, taka forma „pół na pół”, bo rozpuszcza się w wodzie i w olejach (3-O-Ethyl Ascorbic Acid). Jest dobrze stabilizowana, natomiast wymaga zastosowania wyższego stężenia, choć dalej jest lepiej tolerowana niż kwas askorbinowy. To jednak jedna z nowszych i droższych form witaminy C, choć dziś pojawia się nawet w kosmetykach popularnych;;
- ciekawą formą, która ma dużo badań, jest też Ascorbyl Glucoside, czyli połączenie kwasu askorbinowego z glukozą. Jest bardzo łagodna, ale skutecznie rozjaśnia i pobudza syntezę kolagenu, choć ma mniejszy potencjał antyoksydacyjny.
Skuteczność receptury zależy od kunsztu technologa i jej dobrego ustabilizowania. Witamina C lubi sobie czasem „strzelić focha” w recepturze, ale można ją obłaskawić, tylko trzeba zrobić to mądrze.
Formy witaminy C w kosmetykach
Kwas askorbinowy (Ascorbic Acid)
- najczystsza i najbardziej przebadana forma
- działa szybko i silnie, ale jest niestabilna – łatwo się utlenia pod wpływem światła, ciepła i powietrza
- działa najlepiej w niskim pH (3.0–3.5), co może powodować podrażnienia
Sole kwasu askorbinowego (np. Magnesium Ascorbyl Phosphate, Sodium Ascorbyl Phosphate)
- stabilniejsze niż czysty kwas askorbinowy
- łagodniejsze, ale też słabsze działanie antyoksydacyjne
- często stosowane w kosmetykach dla cer wrażliwych, trądzikowych
Estry witaminy C (np. Ascorbyl Palmitate, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Tetrahexyldecyl Ascorbate – THD)
- lipofilne (rozpuszczalne w tłuszczach), co zwiększa penetrację w głąb skóry
- jedna z najstabilniejszych i najbardziej skutecznych form – działa w wyższym pH, co ogranicza ryzyko podrażnień
3-O-Ethyl Ascorbic Acid
- półsyntetyczna, bardzo stabilna forma
- skuteczna, dobrze tolerowana nawet przy wyższych stężeniach
- coraz częściej używana w nowoczesnych kosmetykach.
Klasyczne pytanie – czy stężenie ma znaczenie?
W przypadku czystej witaminy C im więcej, tym silniej działa kosmetyk. Dla mnie stężenie na poziomie 10 proc. to takie minimum, żeby zobaczyć efekt rozjaśnienia przebarwień. Kosmetyki, z około 5 proc. mają działanie antyoksydacyjne. Pamiętajmy jednak, że im wyższe stężenie, tym większy potencjał drażniący. Pochodne rozpuszczalne w olejach już w przypadku 2 proc. mają dobre badania. W zależności od receptury to może być efekt zbliżony do 10-15 proc. mocy kwasu askorbinowego. Z tego wynika ich popularność, choć trudno uzyskać za ich pomocą potencjał czystego kwasu. Samo stężenie nie powie nam wszystkiego, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na pozostałe składniki receptury i jej bazę. Czasami 9-proc. stężenie kwasu askorbinowego nie będzie tak efektywne i przyjemne do stosowania jak np. dobrze opracowany kosmetyk z 2-proc. stężeniem estru witaminy C, połączonym z innymi składnikami aktywnymi.
Co realnie daje zamknięcie witaminy C w nośnikach?
Lipo- czy nanosomy albo nanodyski chronią ją przed utlenianiem, a nasza skóra po prostu je lubi, bo otoczki są kompatybilne z jej budową. To powoduje, że witamina C, która normalnie działałaby stricte na powierzchni, nie dość, że jest stabilizowana i ma lepszą przenikalność, to jeszcze zapewniamy stopniowe uwalnianie składnika w skórze i zmniejszamy ryzyko podrażnień. Nośniki to świetne rozwiązanie, ale moim zdaniem jeszcze za mało znana jest efektywność liposomów i nanosomów. My wiemy, co one potrafią, wiemy, że są dobre, ale nie kojarzę badań pokazujących, jak naprawdę wygląda biochemia po uwolnieniu tego składnika w skórze. Wiedzą to producenci tych nośników, ale niezależne instytuty badawcze rzadko się na tym skupiają. Ja mam do tych rozwiązań pewien dystans.
To warto wiedzieć
1. Witamina C zamknięta w liposomach i nanosomach jest chroniona przed utlenianiem i lepiej przenika przez barierę naskórkową. Nośniki pozwalają stopniowo uwalniać składnik aktywny, zmniejszając ryzyko podrażnień.
2. Witamina C sprawdza się najlepiej w formie serum, gdyż ma ono najczęściej największe stężenie i najlepszą penetrację; w ampułkach, gdyż pozwala to na skoncentrowane kuracje; kremy, choć łagodniejsze, są dobrą opcją na podtrzymanie efektów serum, zaś toniki i esencje mają lekkie działanie, często bywają jedyną opcją dla cery wrażliwej.
3. Witamina C nie jest filtrem UV, ale neutralizuje wolne rodniki powstałe po ekspozycji na słońce, wzmacnia działanie filtrów UV, zwłaszcza SPF 30–50, jest idealna do porannej rutyny pod SPF.
4. Badania pokazują, że połączenie witamina C + E + kwas ferulowy zwiększa ochronę przeciwsłoneczną nawet czterokrotnie!.
Czy witamina C i jej pochodne zawsze wymagają wysokiej fotoochrony?
Cera zawsze wymaga wysokiej fotoochrony! Przy kwasie askorbinowym to już must-have. Często mówi się, że witamina C ma właściwości fotoochronne, ale to nie jest prawda. Ona nie jest filtrem UV, choć świetnie wzmacnia działanie przeciwrodnikowe filtrów. Warto wiedzieć, że niektóre filtry chemiczne wręcz powodują powstawanie wolnych rodników. Dlatego często w ich recepturach witamina C występuje jako antyoksydant, który dodatkowo je stabilizuje. Trzeba też pamiętać, że ta jest jednym z najlepiej przebadanych składników aktywnych, ale nie jest jedynym rozwiązaniem antyoksydacyjnym, więc jeśli ktoś nie może jej stosować, nie musi się martwić. Znajdzie się coś innego.
Witamina C – dobre duety
Witamina E + ferulowy trójka marzeń: silne antyoksydanty, wzajemnie się stabilizują
Niacynamid (przy neutralnym pH) rozjaśnianie, wzmacnianie bariery
Kwas hialuronowy nawilżenie, łagodzenie potencjalnych podrażnień
Peptydy miedziowe wspólne działanie anti-aging
Kwas azelainowy przy trądziku różowatym i rumieniu..
Wpadłaś ostatnio na jakieś ciekawostki dotyczące witaminy C albo ciekawe nowości?
Bardzo ciekawym rozwiązaniem, które pojawia się w kosmetykach azjatyckich, jest połączenie witaminy C z glutationem. Sprawdza się na przebarwienia i ujędrnia skórę. Popularny staje się też duet z arbutyną. Wciąż jednak mam wrażenie, że chemia witaminy C pozostaje nieodkryta – jest bardzo dużo błędów i mitów na jej temat. Jako chemiczka chyba wezmę ją na warsztat i postaram się pokazać ją w nowym światle.
Rozmawiała Agnieszka Wróblewska
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ