Wiedza, pasja, rozwój

Jak godzi wszystkie swoje zawodowe aktywności, co myśli o zabiegach kosmetologii estetycznej i dlaczego nieustannie się rozwija? Odpowiedzi znajdziecie w naszej rozmowie.

 

LNE: Kosmetologia jest pani prawdziwą pasją zawodową, ma pani na tym polu wieloletnie i różnorodne doświadczenia, godne świetnego eksperta-praktyka, szkoleniowca, wykładowcy akademickiego i niezależnego konsultanta w branży beauty. Jak to się wszystko zaczęło?

Karolina Sobczyńska-Bartos: Trochę przez przypadek wybrałam Akademię Medyczną, bo od kiedy pamiętam, planowałam studiować na Akademii Sztuk Pięknych. Być może jednak wybrany przeze mnie kierunek nie był od tych zainteresowań daleko, jest przecież związany z pięknem i estetyką. Akademia Medyczna w Łodzi (dziś Uniwersytet Medyczny – przyp. red.) otworzyła na Wydziale Farmacji pierwsze w Polsce studia z kosmetologii. Ich założycielem był prof. Ryszard Glinka, wielki autorytet, który do tej pory aktywnie uczestniczy w działaniach na rzecz kosmetologów. Na studia dostałam się w 1999 roku i choć wtedy kończyły się one licencjatem, miałam to szczęście, że dzięki wprowadzeniu tzw. systemu bolońskiego mój rocznik był pierwszym, który mógł dokończyć studia w trybie magisterskim. Moja średnia była na tyle satysfakcjonująca, że już wtedy dostałam od rektora propozycję wykładania na uczelni na studiach licencjackich. Jednocześnie kończyłam w  trybie indywidualnym studia magisterskie i odbywałam mnóstwo szkoleń. Po 2004 roku, gdy Polska weszła do Unii Europejskiej, zagraniczne firmy wprost szturmowały nasz rynek. Nie było wtedy wielu szkoleniowców, więc przypadła mi ta rola, powodując niejako rozgałęzienie mojej ścieżki zawodowej. Obecnie nie pracuję już etatowo na uczelni – zwyczajnie nie pozwala mi na to czas. Nadal jednak lubię dzielić się wiedzą i  okazyjnie chętnie wykładam, np. na studiach podyplomowych. Lubię też pomagać młodym ludziom wchodzić w życie zawodowe, bo wiem, że nie każdy ma równe szanse na starcie. Jeśli tylko widzę w kimś potencjał, to z radością go wspieram.


LNE:
Co przesądziło o wyborze kosmetologii estetycznej jako głównego pola działania?

Na początku decydująca była ciekawość i to, jak niezwykłe możliwości daje ta dziedzina. Są to zabiegi szybkie, dzięki czemu możemy upiększyć kogoś w bardzo krótkim czasie. Efekt jest widoczny praktycznie natychmiast, więc od razu widzimy zadowolenie klienta. Zawsze jednak podkreślam, że dla osiągnięcia dobrego rezultatu przy zachowaniu maksimum bezpieczeństwa podstawą jest znajomość budowy skóry, fizjologii i biochemii. Ja w swojej pracy nie ryzykuję, nie upiększam na siłę – wykonuję tylko te zabiegi, do których jestem przekonana. Zdarza mi się odmawiać przeprowadzenia zabiegu, jeśli uznaję, że jest on dla danej osoby niewskazany lub jeśli klient ma za dużo „materiału” w sobie. Szczerze odradzam, choć z różnym skutkiem. Część klientów przyjmuje moje uwagi, część znajdzie sobie inny gabinet. Tak to jest w tej branży.


LNE:
Dziś ciągle żywy jest problem kompetencji kosmetologa, pani oczkiem w głowie są zabiegi z zakresu kosmetologii estetycznej – gdzie wyznacza pani sobie granice kompetencji?

Granice wyznaczam sobie tam, gdzie podpowiada mi rozsądek. W ubezpieczeniu, które uważam za niezbędne dla każdego, kto wykonuje zabiegi estetyczne, mam wymienione usługi, które to ubezpieczenie obejmuje. Nie wychodzę poza tę listę, nawet jeśli uważam, że potrafiłabym wykonać jakiś zabieg. Nie pracuję z użyciem botoksu czy nici, mimo że uczestniczyłam w takich szkoleniach (są w końcu na wyciągnięcie ręki). Uważam, że nie należy wchodzić w kompetencje innych specjalistów.


LNE:
Od wielu lat szkoli pani z zakresu zabiegów estetycznych, jakimi zasadami się tu pani kieruje i jakie błędy najczęściej pani dostrzega?

Przede wszystkim widzę brak wyobraźni. Wiele osób uważa, że zabiegi estetyczne są mało inwazyjne, że robi się je szybko i równie szybko można się ich nauczyć, gdzieś podpatrzeć metody pracy. A tutaj każdy milimetr jest ważny. Powtarzam: bardzo ważna jest znajomość budowy skóry, fizjologii i biochemii. Wiedza ta uświadamia, jakie ryzyko nas czeka. Powinniśmy także doskonale znać środek, który chcemy zaaplikować na skórę, jego skład. Nic nie robimy w ciemno, każdy ruch musi być precyzyjny i każde miejsce, na którym pracujemy, dobrze poznane. Zawsze uczulam też, że choć mamy wieloletnie doświadczenie i wykonaliśmy wiele zabiegów, każda osoba, która do nas przychodzi, powinna być potraktowana szczególnie, nieszablonowo. Każdy może zareagować inaczej – choćby na stres związany z zabiegiem, mieć lepszy lub gorszy dzień. My także. Do każdego klienta trzeba podejść indywidualnie, personalizując usługę. Przeszłość zabiegową, przebyte choroby – to wszystko musimy wziąć pod uwagę. Wywiad w tym przypadku to podstawa, niejednokrotnie zajmuje więcej czasu niż sam zabieg, ale bez niego nie ruszymy dalej. Dokładny wywiad pozwala wykluczyć wszelkie przeciwwskazania, a  jednocześnie to dobry czas, by przekazać zalecenia dotyczące pielęgnacji domowej. Nawet jeśli zabieg trwa 5 minut, to na całą wizytę składa się masa istotnych szczegółów, o których musimy pamiętać.

LNE:
Jak wygląda obecnie rynek szkoleń? Co wybierać z dostępnej oferty?

Dzisiaj rynek szkoleń jest bardzo bogaty, rozbudowany, głównie dlatego, że branża beauty dynamicznie się rozwija, stale prowadzone są badania kliniczne, które przynoszą nowe wnioski. To, co się sprawdziło rok temu, nie musi sprawdzić się dziś. Nawet jeśli przebyliśmy wiele szkoleń, nadal musimy się rozwijać. Ja odbywam co najmniej 3–4 szkolenia rocznie, większość za granicą – muszę inwestować w siebie, żeby być na bieżąco, a nawet wybiegać w przyszłość i móc jako osoba ucząca innych przekazywać informacje o tym, co nowego pojawia się na rynku. W czasach studiów jeździłam na wszelkie dostępne szkolenia. Część znajomych dziwiła się, po co mi tego aż tyle, ale dzięki nim nawiązywałam kontakty, które ułatwiły mi start w pracy. Znajomość produktów i  technik, które wchodzą na rynek, pozwoliła mi być na bieżąco, a z czasem wejść w rolę szkoleniowca. I na takiej zasadzie funkcjonuję do dziś – uczę innych, ale nie przestałam edukować się sama. Wyjeżdżam na różne kongresy zagraniczne i  krajowe, z polskich imprez branżowych zawsze wybieram Kongres LNE, bo od lat trzyma światowy poziom, jeśli chodzi o  proponowaną wiedzę, dobór prelegentów. To kongres, na którym warto być. Miesiąc temu byłam na kongresie w Monte Carlo i wiedzę o tym, jakie trendy pojawią się wkrótce w branży beauty, przywiozłam do Polski.

LNE: Pracuje pani na uczelni, szkoli, a jeszcze znajduje czas na organizację spotkań dla kobiet. Jaka jest ich tematyka?

Obecnie prowadzę na studiach podyplomowych zajęcia z  kosmetologii estetycznej i zaawansowanych zabiegów. Prowadzę także pełen zakres szkoleń, od peelingów chemicznych po zabiegi z wykorzystaniem kwasu hialuronowego. Z  jedną z  firm, z którą współpracuję, stworzyłam w Łodzi i w Warszawie centra Estetic Star i właśnie tutaj wymyśliliśmy z ekipą, że oprócz szkoleń dla branży beauty będziemy organizować warsztaty dla kobiet. Przygotowujemy spotkania z psychologiami, coachami, warsztaty asertywności, stylu życia i zdrowia. Mimo że nie zarabiamy na warsztatach, cieszę się, że możemy zorganizować spotkania z wyjątkowymi ludźmi, profesjonalistami, dzięki którym sami także wzmacniamy swoje mocne strony. Wkrótce odbędą się warsztaty z  Anią Samusionek, która opowie, jak zmienić swoje wady w zalety. Nawiązaliśmy także współpracę z klubem Joanny Przetakiewicz Era Nowych Kobiet. Zależy nam, żeby pomagać – nie tylko przez dbanie o urodę i piękną skórę, ale także przez wspieranie się na różnych płaszczyznach. To taki dodatkowy bonus działania naszego centrum.

LNE: Co w życiu zawodowym sprawia pani największą satysfakcję?

Czuję satysfakcję, gdy widzę zadowolenie osób, które z jakiegoś powodu do mnie przyszły. Lubię pomagać. Sama nigdy nie doświadczyłam niczego złego, ale mam dużą potrzebę pomagania innym. Czasami to jest radość, gdy pomogę komuś uporać się np. z problemami skóry lub całego organizmu – bo na marginesie dodam, że jestem także promotorem zdrowia i  dietetykiem. Łączę te aspekty w jedno, bo uważam, że sukces w pielęgnacji możemy osiągnąć, łącząc różne elementy, takie jak odpowiednio dobrane zabiegi, ruch, odżywianie. Czasami wystarczy wskazać komuś drogę. Bardzo lubię swoją pracę, nie uznaję hasła „nie lubię poniedziałków” (śmiech). Cieszę się tym, że w swojej pracy mogę spotykać się z dziewczynami z branży, możemy wymieniać doświadczenia. Nawet na szkoleniach, które prowadzę, staram się pracować w przyjacielskiej atmosferze, dzięki czemu nie czuję się zmęczona po powrocie do domu. Szkolenia traktuję też jako lekcję dla samej siebie – zawsze wracam z nich z jakimś pomysłem lub nową informacją, którą podzielili się uczestnicy. Pracuję w branży już 20 lat, ale dzięki temu, że każdy mój dzień jest inny, nie czuję znużenia. Dzięki temu, że sama reguluję czas swojej pracy, mogę skupić się na jakości, a nie ilości.

LNE: Pomimo napiętego kalendarza nie rezygnuje pani z pracy przy fotelu. Jakie nowości wprowadza pani do swojej praktyki gabinetowej?

Od pierwszego roku studiów praktykowałam. Miałam to szczęście, że mogłam pracować w gabinecie mojej mamy, więc ucząc się, cały czas doskonaliłam swój warsztat, wykonywałam zabiegi. Teraz skupiam się na takich, które nie są na tyle inwazyjne, żeby wykluczały klientkę z życia zawodowego czy towarzyskiego. Mezoterapia i  peelingi chemiczne to moje ulubione zabiegi, które przynoszą najlepsze efekty, kompatybilne z naszym organizmem. Regularne, naprzemienne łączenie tych dwóch metod daje najlepsze efekty, skóra po nich jest w świetnej kondycji. Dodając do tego dietę i  aktywność fizyczną, osiągamy pełen sukces. Jestem zakochana w firmie Simildiet, produkującej peelingi nowej generacji, po których skóra jest odnowiona i dotleniona, a dodatkowo od razu wygląda dobrze. Jestem także pod ogromnym wrażeniem urządzenia Oxygeneo. Lubię wykonywać zabiegi tym aparatem, bo widzę od razu efekt odnowionej, ujędrnionej, napiętej skóry. Lubię też zabiegi z efektem glow, czyli rozświetlenia, które doskonale nawilżają skórę. Dla mnie właśnie nawilżanie i  regularne złuszczanie skóry to podstawa pielęgnacji. Oczywiście jeśli ktoś dba o urodę nieregularnie, to od czasu do czasu potrzebuje serii mocniejszych zabiegów, które mogą wykluczać czasowo z normalnego funkcjonowania. Dlatego jestem zwolenniczką profilaktyki i regularności zabiegów. Według mnie z pielęgnacją jest podobnie jak z treningami. Regularne ćwiczenia sprawią, że będziemy mieć świetną kondycję i pięknie wyrzeźbione ciało, a intensywny trening raz na rok może spowodować przede wszystkim negatywne skutki. Jeśli w estetyce zamiast regularności zdecydujemy się na mocniejsze zabieg raz na długi czas, to efekt i tak nie będzie w pełni zadowalający, będzie krótkotrwały i zwiększy ryzyko powikłań.

LNE:
Trzyma pani rękę na pulsie, jeśli chodzi o nowinki na rynku. Od jakiegoś czasu zajmuje się pani także doradztwem dla inwestorów. Na czym polega ta praca?

Nie jestem zawodowym marketingowcem, nie znam też profesjonalnych technik sprzedaży, ale od wielu lat z dużym sukcesem podejmuję się doradztwa dla inwestorów. Co mi pomaga? Przede wszystkim słucham ludzi i ich potrzeb. Jeśli ma się tę umiejętność, to wiele odpowiedzi przychodzi samych. Na pewno pomocna jest też intuicja. Śledzę najnowsze doniesienia, badania kliniczne, czytam prasę branżową, żeby wiedzieć, na co zwracać uwagę. Ważne, żeby wszelkie procedury i zabiegi były zgodne z tym, jak żyjemy, żeby nie zaburzały trybu naszego życia. Sprawdzam światowe trendy i wybieram fi rmy, które takie produkty mogą dostarczyć. Teraz np. dużo mówi się o smogu, stresie, dlatego zwracam uwagę na zabiegi i produkty, które mają pomóc w walce z wolnymi rodnikami. Antyoksydacja, antypollution – ten nurt jest dla mnie naprawdę ważny. Formalnie wygląda to tak, że staram się orientować, co się dzieje na świecie, i  gdy zwraca się do mnie firma, to proponuję jej jakiś produkt. Zdarza się też, że to firma podsuwa mi dziesięć marek, prosząc o  wybranie najlepszej. Sprawdzam produkty, czytam składy, konsultuję się z producentami, potem przychodzi etap negocjowania ceny dla dystrybutora. Wprowadziłam do obiegu m.in. zabiegi z czekoladą, które są w wielu salonach masażu takim must have, czy śluz ślimaka, choć wiele osób mówiło mi, że nie ma na to szans, bo ludzie będą się tego brzydzić, a  teraz jest składnikiem kosmetyków wielu marek i  cieszy się dużą popularnością. Jesienią wprowadziłam także peelingi nowej generacji, to było ryzyko, ale się opłaciło.

LNE:
Te różnorodne profile pani działalności dobrze się uzupełniają, ale jak znaleźć na to wszystko czas?

W łączeniu tych różnorodnych działań pomaga dobra organizacja, ale na szczęście przychodzi mi to dość naturalnie. Od dzieciństwa trenowałam, miałam zajęcia dodatkowe, dobrze się uczyłam, a i tak narzekałam na nadmiar wolnego czasu (śmiech). Nauczyłam się wykorzystywać czas w pracy do maksimum. Jeżeli z kimś rozmawiam, to aż do wyczerpania tematu. Ważna jest także logistyka – kiedy jadę w jedno miejsce, to już planuję, co przy okazji mogę załatwić, zobaczyć. Stojąc w korku, podróżując samolotem, czytam o nowych badaniach, nie tracę czasu. Lubię swoją pracę, ale nie jestem pracoholiczką. Gdy przychodzi czas dla siebie i rodziny, to wyłączam telefon i jestem niedostępna. Trzeba mieć taki wentyl, odskocznię w prywatnym życiu.

LNE: Proszę na zakończenie zdradzić, jak widzi pani przyszłość kosmetologii.

W wielu aspektach życia odchodzimy od sztuczności, choćby rezygnując z plastikowych naczyń, słomek i myślę, że w kosmetyce też ważny będzie ten trend. Moim zdaniem zaczniemy doceniać emocje, dotyk, takie usługi jak masaż. Zamiast na zmarszczkach i pięknym wyglądzie będziemy się skupiać na zdrowiu, a skórę rozumieć jako mapę tego, co dzieje się w organizmie. Będzie nam bardziej zależało na tym, żeby mieć zdrowy, silny organizm, a pielęgnacja będzie uzupełnieniem zdrowego stylu życia. Coraz więcej osób będzie się interesowało tym, co ma aplikowane na skórę, bo obecnie dla wielu liczy się jedynie natychmiastowy efekt. Trend związany ze zdrowym stylem życia to jeden z najlepszych, jakie się ostatnio pojawiły.

 

Karolina Sobczyńska-Bartos, doświadczony ekspert kosmetologii, podczas 40. Kongresu i Targów LNE poprowadzi panel w sesji głównej - Peelingi i mezoterapia w praktyce - multipotencjał w pielęgnacji. Program jubileuszowego, 40. Kongresu i Targów LNE sprawdzisz w zakładce "Program".

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ