Makijażowy anti-aging

Makijaż podkreśla kobiece piękno niezależnie od wieku. Trzeba tylko (i aż) wiedzieć, jak dbać o skórę i się malować. Z Katarzyną Wroną-Bogacz rozmawiamy o jej najnowszej książce, która jest przewodnikiem po świecie make-upu. 

 

LNE: 8 marca odbyła się premiera „Makijażowego anti-agingu”. Skąd pomysł na taki właśnie temat?
Katarzyna Wrona: Zauważyłam, że na rynku jest sporo książek o makijażu i pielęgnacji dla nastolatek i młodych kobiet, a nawet poradników tworzonych przez gwiazdy, jednak brakuje takich dla „zwykłych” kobiet i to wieku 35+. Pań, które nie interesują się jakoś mocno makijażem, ale chciałyby wiedzieć, jak się malować. To poradnik, który ma inspirować i uczyć, jak dbać o skórę, jak się malować, niekoniecznie spędzając długie godziny przed lustrem. 

Od kilku lat prowadzę zajęcia dla dojrzałych pań na Uniwersytecie Jagiellońskim (w ramach uniwersytetu trzeciego wieku) i w dużej mierze to właśnie spotkania z nimi zainspirowały mnie do rozpoczęcia prac nad książką. Podczas spotkań zadawały mi bardzo dużo pytań, często absolutnie podstawowych, poczułam więc, że jest potrzeba, by stworzyć taki poradnik. Nawet na końcu książki dziękuję moim studentkom!

 

Czy rzeczywiście w okolicach 40. urodzin warto zmienić podejście do makijażu?

Nasza skóra zmienia się wraz z wiekiem i to jest największym wyzwaniem, a jednocześnie wyznacznikiem tego, jak się malować. Istotne jest również to, że w tym wieku mamy czas, zasoby i chęć, by lepiej o siebie zadbać. Nastolatki niekoniecznie czują potrzebę pielęgnacji, ale po 30. roku życia widzimy już pierwsze zmarszczki, pogorszenie stopnia nawilżenia czy nierówny koloryt cery. Zaczynamy się zastanawiać, jak o siebie zadbać, jak się malować, by podkreślić swoje atuty. W „Makijażowym anti-agingu” znalazło się sporo takich porad. 

 

Jak wyglądała praca nad książką? Jako modelki zaprosiłaś wyjątkowe kobiety…

To był prawdziwy kalejdoskop wrażeń i wyzwań (śmiech), z którymi nigdy wcześniej się nie mierzyłam. W pracy przy sesjach zdjęciowych czy filmach jestem częścią zespołu – przychodzę na plan, wykonuję swoją pracę, ale całość koordynuje ktoś inny. Tu sama musiałam zająć się wszystkimi kwestiami organizacyjnymi, w tym znalezieniem modelek w różnym wieku i o różnych typach urody. Bardzo mi na tym zależało. Najstarszą modelką, którą malowałam do książki, była wspaniała aktorka Helena Norowicz, która ma dziś 89 lat! Ale w poradniku znalazły się też młodsze panie, np. Izabela Trojanowska, Sylwia Korniłowicz, Renata Olesiejuk czy Beata Pawlikowska. 

Nowością było dla mnie też samo pisanie. Stworzenie planu, wypełnienie rozdziałów treścią i praca nad częścią merytoryczną. Okazało się jednak, że przyszło mi to z dużą łatwością, bo po prostu przelałam swoje kilkunastoletnie doświadczenia na papier. Uporządkowanie tego było już nieco trudniejsze, ale – choć nie wszyscy to wiedzą – jestem absolwentką polonistyki, więc niewykluczone, że studia okazały się pomocne. Nie mogę nie wspomnieć tu o zespole redakcyjnym, którego praca pomogła to wszystko pięknie zamknąć w całość i nadać książce ostateczny charakter. 

 

Świadomym siebie, dojrzałym kobietom często zależy po prostu na naturalnym, upiększającym i świeżym makijażu. Mniej interesują je mocne, wieczorowe looki czy wyraziste makijaże z Instagrama.

 

Co było największym wyzwaniem przy tworzeniu książki?

To trudne pytanie, ale chyba największym wyzwaniem było dla mnie opisanie technik i metod pracy stosowanych w makijażu tak, aby panie mogły je łatwo odtworzyć. Dobrym przykładem jest fragment o kształtowaniu brwi, ich regulacji – w tym o mierzeniu diagonalu oka, przykładaniu pod odpowiednim kątem pędzelka itp. Musiałam swoją profesjonalną wiedzę i triki przełożyć na prosty, lifestyle’owy język, a to nie było dla mnie łatwe. 

 

Czy masz dużo klientek 35+? Jakie makijaże lubią najbardziej?

Przychodzi do mnie bardzo dużo takich kobiet, także na makijaże… ślubne. Dziś granice tego, co robimy w jakim wieku, są bardzo płynne, a sporo pań staje przed ołtarzem po 40. roku życia. Ciekawe jest to, że takim już bardziej świadomym siebie kobietom często zależy po prostu na naturalnym, upiększającym i świeżym makijażu. Mniej interesują je mocne, wieczorowe looki czy wyraziste makijaże z Instagrama. Chcą się dobrze czuć i podkreślić swoje atuty, ale jednocześnie być sobą. Kobietom zależy na trwałości i lekkości, by nie podkreślać np. zmarszczek w okolicy oczu. 

 

Co zatem kobieta w tym wieku powinna mieć w swojej makijażowej kosmetyczce?

Bazą niezmiennie jest piękna skóra, a więc dobra pielęgnacja przede wszystkim. Dobra, czyli dobrana do potrzeb i stanu cery. Z kosmetyków kolorowych postawiłabym na idealnie dopasowany podkład, co brzmi może trywialnie, ale uwierz mi, że tu najczęściej pojawiają się problemy. Dorzuciłabym do tego korektor pod oczy, bo my – Słowianki, mamy tendencję do tworzenia się cieni. Cała reszta to już bardzo indywidualna kwestia. U jednej pani to będzie tusz do rzęs, u innej szminka lub błyszczyk, a u kolejnej rozświetlacz lub kredka do brwi.

 

Największe mity na temat makijażu kobiet dojrzałych…

Chciałabym raz na zawsze obalić mit, że najkorzystniej wyglądamy w beżach i brązach. Warto zainwestować w kolor! Oczywiście u dojrzałych kobiet to nie musi być barwa jaskrawa czy ciemna i intensywna. W przypadku cieni czy kredek do powiek dobrze sprawdzają się zgaszone kolory podkreślające naturalny pigment tęczówki, np. musztardowe odcienie dla oczu niebieskich czy wrzos lub burgund dla zielonych. Przy oczach brązowych lubię granat lub kobalt. Beże i brązy sprawdzą się, kiedy ich odcień jest dobrze dobrany, ale dziś są już trochę nudne i zachowawcze. 

 

Często słyszymy też, że matowa ciemna pomadka dodaje lat. To prawda?

Absolutnie nie! I mam na to dowody (śmiech). Czytelniczki książki pytają mnie nieustannie, jaką szminkę ma na sobie w książce modelka Sylwia Korniłowicz, a to ciemny, zdecydowany burgund. Okazało się, że delikatna blondynka w takim odcieniu prezentuje się obłędnie!

W książce cały rozdział poświęciłam makijażowi ust i temu, jak dobierać odcienie pomadek. Istotny jest tu nie tylko typ urody, lecz także naturalny odcień czerwieni wargowej, okazja i to, co nam się podoba.

 

Chciałam obalić mit, że żeby cieszyć się dobrym produktem, musimy za niego zapłacić fortunę. Mamy do wyboru całe mnóstwo kosmetyków w różnych cenach, wszystko zależy od naszego budżetu i potrzeb.

 

W książce skupiasz się nie tylko na make-upie (choć jest na pierwszym planie), lecz także na pielęgnacji czy diecie – dlaczego?

Nie ma innego rozwiązania. Tylko dbanie o siebie na poziomie fizycznym i psychicznym oraz odpowiednia pielęgnacja przynoszą efekty. Makijaż jest przysłowiową wisienką na torcie. To, co jemy, jaki styl życia prowadzimy, jest kluczowe. Bez obaw – większość porad dotyczących dbania o skórę jest naprawdę prosta i dotyczy tego, jak robić to w domu i jak przygotować cerę do nałożenia make-upu. O te specjalistyczne poprosiłam ekspertów w swoich dziedzinach – kosmetologów i dietetyków, którzy wyjaśniają, jak kompleksowo się o siebie zatroszczyć. 

 

 

fot. Marcin Malicki

 

 

Dużą zaletą „Makijażowego anti-agingu” są rekomendacje produktów dostępnych w różnych cenach. Broniłaś takiej formy…

Tak, ponieważ chciałam obalić mit, że żeby cieszyć się dobrym produktem, musimy za niego zapłacić fortunę. Kiedyś to miało może większe uzasadnienie, dziś już nie. Mamy do wyboru całe mnóstwo kosmetyków w różnych cenach, wszystko zależy od naszego budżetu i potrzeb. To, co było dla mnie ważne, to to, by polecać kosmetyki, które znam i które lubię. Przez moje ręce przechodzą setki, jeśli nie tysiące produktów, a ja wyławiam spośród nich prawdziwe perełki. Chętnie dzielę się tymi odkryciami.

 

Czy to książka tylko dla kobiet, które chcą wiedzieć, jak się malować, czy skorzystają z niej też makijażystki?

Uważam, że to jest dobra książka zarówno dla kobiet, które chcą nauczyć się malować, jak i dla profesjonalistów. Co ciekawe, sięgają po nią także mężczyźni i mam już pierwsze recenzje od panów. To potwierdza, że to publikacja dla każdego. Kiedy prowadzę zajęcia na uczelniach i w szkołach, wiele osób pyta mnie nie tylko, jak malować dojrzałe kobiety, lecz także jak namówić je do zmiany przyzwyczajeń, które trwają od lat, choć warto je zmodyfikować. W książce podaję rozwiązania, co robić i w takich przypadkach. 

 

Planujesz już kolejne książki?

Tak! Mam już dwa nowe pomysły, ale nie chcę za dużo zdradzać. Powiem więc tylko tyle, że jeden z nich dotyczy makijażu, a drugi stylizacji. Prace już trwają, zobaczymy, jak szybko ujrzy światło dzienne!

Trzymamy kciuki! 

 

Rozmawiała Agnieszka Wróblewska

 

 

 

 

cossmeo.pl

 

To tylko fragment
Chcesz wiedzieć więcej?
Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE

LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ