Nauka łączy siły z kosmetologią, trychologią i medycyną estetyczną. Czy przyszłość branży beauty to zaawansowane rozwiązania rodem z futurystycznych wizji Stanisława Lema? Sprawdzamy!
LNE: Czy mogłabyś opowiedzieć nam, jakie trendy zaskoczą branżę beauty w tym i w kolejnych sezonach?
Claudia Musiał: Od razu powiem, że będzie się działo (śmiech). Na pewno możemy spodziewać się rozwoju zaawansowanej diagnostyki kosmetologicznej i dermatologicznej. To bardzo istotny trend, który znajdzie zastosowanie zarówno w terapii trądziku, jak i w wykrywaniu zmian nowotworowych skóry we wczesnych stadiach rozwoju. Zakres jest więc kosmetologiczno-medyczny. W tym celu wykorzystuje się platformy oparte na technologii sztucznej inteligencji, która na podstawie danych, którymi dysponuje, dostarcza raporty i sugeruje dalsze działania. Modnym kierunkiem będą też tzw. testy molekularne.
Wraca również temat personalizacji, zarówno w pielęgnacji skóry twarzy i ciała, w tym także owłosionej skóry głowy i włosów. Będzie uwzględniała nie tylko rodzaj cery, lecz także poziom narażenia na czynniki eksposomalne, zaburzenia rytmu okołodobowego czy poziom zanieczyszczenia. Dziś korzystamy z rozwiązań bardziej uniwersalnych. To zaczyna się jednak zmieniać, bo potrzeby odbiorców są bardzo zróżnicowane. Trafiłam na informacje o innowacyjnym start-upie, który tworzy spersonalizowaną pielęgnację na podstawie zmian poziomu hormonów, w tym estrogenu, progesteronu czy kortyzolu. Pielęgnacja tworzona na bazie testów DNA pojawiła się już jakiś czas temu, ale teraz wejdzie do mainstreamu.
Uważnie obserwuję rynek i w mojej ocenie wiodącym trendem będą zrównoważone kosmetyki. Dziś sporo mówimy o mikroplastiku czy niekorzystnych dla środowiska materiałach syntetycznych, które stopniowo znikają z receptur. Ważnym kierunkiem jest też tzw. biotech beauty, czyli nurt łączący naukę z kosmetologią. Z kolei gdy spojrzymy od strony czysto biznesowej – głośno jest o handlu i marketingu relacyjnym, czyli inwestowaniu w budowanie relacji z klientami i partnerami. Stawiamy na nowoczesne rozwiązania, których celem jest wzmacnianie lojalności i poziomu zadowolenia z produktu.
Czy technologia zrewolucjonizuje podejście do kosmetologii i medycyny estetycznej?
AI, czyli Artificial Intelligence, to potężne narzędzie technologiczne, które coraz silniej wspiera nie tylko kosmetologię i trychologię, lecz także medycynę. To właśnie sztuczna inteligencja na bazie algorytmów pomaga dobrać spersonalizowaną pielęgnację – taką na bazie dostępnych preparatów, ale też może opracować nowe receptury pod kątem problemów skóry, np. na podstawie tzw. patch testów. To, co jeszcze kilka lat temu było w sferze science fiction, dziś jest na wyciągnięcie ręki.
Czyli jest ryzyko, że kosmetologa dobierającego produkty zastąpi algorytm?
Myślę, że profesjonaliści mogą spać spokojnie (śmiech). Te rozwiązania mają usprawnić naszą pracę i ją przyspieszyć, ale nie zastąpią oczu, dłoni i wiedzy eksperta – czy to z dziedziny kosmetologii, trychologii, czy medycyny. Dzięki narzędziom AI będziemy zapewniać jeszcze wyższą jakość usług. Technologie mają nam pomagać i wspierać nas w pracy z klientami, a nie nas zastępować.
Z drugiej strony, pojawia się też sporo ciekawych aplikacji dla konsumentów, które na podstawie wprowadzonych danych pomagają rekomendować zmiany w stylu życia czy monitorować efekty kuracji kosmetycznych, a nawet podpowiadają, jak będziemy wyglądać po określonych procedurach estetycznych czy po prostu – w makijażu. To już dość powszechne rozwiązania, które oswajają nas z wykorzystywaniem nowych technologii.
Czy nowe technologie będą przydatne producentom kosmetyków?
Zarówno sztuczna inteligencja, jak i rzeczywistość rozszerzona są wykorzystywane w tym sektorze. Pomagają zoptymalizować procesy, przez co wpisują się w trend zrównoważonego rozwoju. Jeśli pójdziemy w kierunku personalizacji produkcji, te mechanizmy będą wręcz niezbędne.
Przed nami jednak sporo do odkrycia… Mikrobiom wciąż jest pod lupą naukowców?
Mikrobiom i odbudowa bariery hydrolipidowej pozostają w centrum naszych zainteresowań. Co ciekawe, to AI pozwala nam lepiej zrozumieć interakcje zachodzące pomiędzy bakteriami zasiedlającymi nasz organizm oraz to, co warunkuje oś mózgowo-jelitowo-skórną. Jednym z nowych odkryć jest wpływ flory bakteryjnej na procesy gojenia się. Komensalne środowisko ogranicza kolonizację patogenów w miejscu przerwania ciągłości skóry i nad tym prowadzi się dziś dalsze badania, także pod kątem wspierania terapii dermatologicznych. Manipulacja mikrobiomem skóry wykazuje w tym zakresie spory potencjał, jednak na razie badania są prowadzone w warunkach in vitro. To baza do dalszego researchu i opracowywania nowych strategii terapeutycznych.
Coraz więcej mówi się też o „dobrych” bakteriach w kontekście ich właściwości odmładzających, czego dobrym przykładem jest Lactiplantibacillus plantarum w zastosowaniu miejscowym na skórę. Na pewno wyzwaniem stojącym przed rynkiem będzie komercjalizacja bakterii probiotycznych oraz wykorzystanie żywych bakterii w kosmetykach i innych produktach, bo dziś jednak większość z nich bazuje na lizatach i fermentach.
Napisałaś książkę o komórkach macierzystych – to dość kontrowersyjny temat. Czy faktycznie mają potencjał odmładzający?
Rzeczywiście ostatnio mocno zgłębiłam ten temat. W książce koncentruję się w dużym stopniu na biologii komórek macierzystych, ale też na wyjaśnieniu mechanizmów z nimi związanych w odniesieniu do dermatoz skórnych, łysienia czy procesów starzenia się. Moim zdaniem tzw. holistyczne podejście zaczyna się właśnie od biologii komórki, co oznacza, że aby móc prowadzić skuteczne terapie pielęgnacyjne i lecznicze, trzeba rozumieć nie tylko anatomię, lecz także fizjologię, biologię i biochemię tkanki skórnej.
Moim celem było przedstawienie doniesień naukowych dotyczących roli komórek macierzystych w kosmetologii, trychologii, medycynie estetycznej i dermatologii. Opracowałam też przegląd funkcji i roli różnych komórek macierzystych w ludzkim organizmie, dzięki czemu łatwiej jest zrozumieć, jak działają. W zakresie autologicznych przeciwstarzeniowych zabiegów estetycznych poruszyłam kwestię takich procedur, które są już znane i mają udowodnione działanie.
A jak jest z roślinnymi komórkami macierzystymi. Są skuteczne?
W kosmetologii i trychologii możemy mówić o zastosowaniu ekstraktów z roślinnych komórek macierzystych. Nie są one komórkami żywymi i nie wpływają bezpośrednio na aktywność naszych komórek macierzystych. Są zresztą od nich całkowicie odmienne, jeśli chodzi o struktury komórkowe czy procesy biochemiczne. Badania laboratoryjne pokazały jednak, że te ekstrakty mogą wykazywać silne działanie przeciwzapalne, antyoksydacyjne czy też pobudzać syntezę kolagenu i elastyny. Zwiększają też ochronę przed czynnikami środowiskowymi. Są jednak inne substancje, które mogą wpływać na aktywność ludzkich komórek macierzystych, np. w obrębie brodawek mieszków włosowych. I tu też czekają nas nowości.
AI, czyli Artificial Intelligence, to potężne narzędzie technologiczne, które coraz silniej wspiera nie tylko kosmetologię i trychologię, lecz także medycynę.
Czym dokładnie jest tendencja biotech beauty?
To wschodzący trend, który łączy biotechnologię, biologię i chemię z technologiami, tak aby tworzyć w laboratoriach innowacyjne i skuteczne składniki aktywne. Coraz częściej są one bioidentyczne z tymi, które możemy znaleźć w naturze, a których naturalne źródła są ograniczone lub ich eksploatacja negatywnie wpływa na środowisko. Mam tu na myśli także komórki macierzyste, ale i fermenty, składniki naturalne i certyfikowane czy nowoczesne składniki syntetyczne. Co więcej, dane prognozują 10-proc. wzrost w tym zakresie do roku 2027.
Ten trend jest odpowiedzią na problemy i wyzwania stojące przed branżą kosmetyczną, które obserwowaliśmy np. w czasie pandemii, kiedy łańcuchy dostaw surowców zostały przerwane. W mojej ocenie w ogóle duża część nowych tendencji wpisuje się w megatrend zrównoważonego rozwoju. A z kolei pandemia przyspieszyła inne, w tym niesamowity rozwój technologiczny.
Ostatnio coraz częściej słyszymy o egzosomie. Co to jest?
Z biologicznego punktu widzenia egzosomy to zewnątrzkomórkowe pęcherzyki, które zostały opisane w literaturze naukowej już blisko trzydzieści lat temu. Nie jest to więc zupełne novum, ale odkrywany ich nowe możliwości. Te pęcherzyki są zaangażowane w komunikację międzykomórkową, przez co w badaniach laboratoryjnych były często wykorzystywane w pracach nad nowymi lekami – jako nośnik komórkowy substancji leczniczych. Egzosomy mogą pełnić funkcję nośnikową, tworząc tzw. nanoplatformy i dostarczając dzięki temu w określone miejsce np. leki antynowotworowe.
Badania pokazują, że egzosomy w medycynie regeneracyjnej mogą być zamiennikiem dla komórek macierzystych, głównie dzięki możliwości kontrolowania za ich pomocą stanu zapalnego, syntezy kolagenu i elastyny czy nowotworzenia naczyń. Jeśli chodzi o dermatologię estetyczną, dysponujemy badaniami przedklinicznymi, których wyniki – jeśli chodzi o odmładzanie skóry czy wzrost włosów – są obiecujące, jednak w modelach laboratoryjnych in vitro i zwierzęcych, więc trudno jeszcze mieć pewność co do ich skuteczności u ludzi.
Mimo to na rynku pojawiają się już pierwsze zabiegi estetyczne i kosmetyki wykorzystujące mechanizmy egzosomalne. We wspomnianym nurcie biotech beauty tworzone są także składniki, których działanie jest ukierunkowane na aktywność egzosomów, czyli międzykomórkowego systemu komunikacyjnego, co również jest ciekawym trendem.
Trend biotech beauty jest odpowiedzią na problemy i wyzwania stojące przed branżą kosmetyczną, które obserwowaliśmy np. w czasie pandemii, kiedy łańcuchy dostaw surowców zostały przerwane.
Uff, sporo tego! A czym są kosmetologia i trychologia translacyjne?
Nasza rozmowa dotyczy przyszłości szeroko pojętej branży beauty, nie mogło więc zabraknąć nauki translacyjnej. Medycyna translacyjna to interdyscyplinarna dziedzina nauk biomedycznych, której myślą przewodnią jest „from bench to bedside”, czyli od stołu laboratoryjnego do łóżka chorego. Oznacza to zastosowanie wyników badań laboratoryjnych w praktyce – czy to w zakresie diagnostyki, leczenia, czy pielęgnacji skóry i włosów. Celem jest lepsze zrozumienie i usprawnienie procesów terapeutycznych oraz dbania o zdrowie, także w kontekście chorób skóry.
Tu ważna jest interdyscyplinarna współpraca wielu specjalistów: naukowców, klinicystów i praktyków, którzy prowadzą pacjentów. Nauka translacyjna wypełnia w mojej ocenie lukę pomiędzy kosmetologami, technologiami a dermatologami i lekarzami medycyny estetycznej. Mało mówi się o roli naukowców w pielęgnacji skóry, a patrząc w przyszłość, o której rozmawiamy, i perspektywy, które niesie, naukowcy są konieczną częścią takich zespołów.
Sztuczna inteligencja, laboratoria biotechnologiczne, badania – to przecież domena naukowców. Weźmy na przykład zaawansowane platformy do diagnostyki skóry – nad ich tworzeniem pracują technolodzy z różnych dziedzin, ale muszą współpracować z kosmetologiami i dermatologiami, których praktyczne know-how jest niezbędne.
Wygląda na to, że przyszłość branży beauty i medycyny estetycznej zapowiada się bardzo ciekawie!
Tak, na pewno nie będziemy narzekać na nudę i stagnację. Jeśli miałabym wybrać jeden trend, który będzie rozwijał się najbardziej dynamicznie i wywrze największy wpływ na branżę, to będzie nauka translacyjna, czyli połączenie badań, pracy naukowej, koncepcyjnej i praktycznej. Nie jest sztuką skupiać się na aspektach teoretycznych, ale przełożenie tych rozważań na praktykę to już sukces. A do tego potrzebna jest współpraca wielu ekspertów. Oczy świata są dziś zwrócone na naukę!
Rozmawiała: Agnieszka Wróblewska
Chcesz wiedzieć więcej?Zaprenumeruj lub wykup dostępONLINE
LNE kupisz również w Empiku i salonach prasowych
SPRAWDŹ